Sama masa kostki chuja determinuje. Bezwład to jedno ale liczy się też to, jaka energia jest przekazywana strunie i w jaki sposób. Kostki mogą być niezależnie od grubości mniej lub bardziej elastyczne, ślizgać się po strunie z większym lub mniejszym tarciem i wreszcie wpływać na to, jakimi składowymi nasycony jest atak. Poza tym może mieć w chuj różnych kształtów mniej lub bardziej wygodnych i w mniejszym lub większym stopniu wymuszających dany kąt natarcia. W tym momencie teoria uogólniająca zależność na szybkość i dokładność gry, sprowadzająca je wyłącznie do czynnika masy, idzie się jebać.
Takimi 0.38mm dunlopami wcale nie gra się komfortowo szybkich rzeczy. Kostka gnie się jak pojebana, struny ledwo co drgają a i atak wcale nie jest taki szybki. Big stubby z kolei ślizga się po strunach niczym w młodej piździe, nie ugina się nie wytraca energii(póki jest nowy). Z racji pojebanych gabarytów oczywiście gra nim jest jednowymiarowa, bo operowanie kątem jest utrudnione ale szybkie granie samo w sobie jest całkiem łatwe. Z Vpickami różnie bywa. Niby mają pomagać w grze i wymuszać poprawne ustawienie kostki ale to nie do końca tak jest. Póki niezajechane, fenomenalnie napierdala się nimi sola na wiolinach. Ale w pojebanie szybkim riffowaniu w ogóle mnie nie urzekły. Też cholernie statyczne w operowaniu kątem natarcia, wymuszają dziwne przyzwyczajenia.
Na chwiejny tajming znam tylko jedną skuteczną metodę: nagrywanie się. Najlepiej po dwa ślady rytmiczne na stronę. Wtedy wyłazi szydło z worka, daje kopa w dupę i zmusza, żeby w końcu zagrać to gówno równo