pewnie, ze moge, no wiec zarowno manualnie jak i brzmieniowo gitarki sa rewelacyjne, wlasciwie to zamowilem RAN-a po wizycie w firmie i dotknieciu Crushera8..od razy mialem wrazenie , ze gryf jest duzo wygodniejszy od Ibaneza, nie mierzylem wszystkich odleglosci bo takim zboczencem az nie jestem, ale na 24-tym progu Crusher jest 4mm wezszy od Ibaneza..a to dosyc duzo i daje sie mocno odczuc w grze na basowych strunach powyzej powiedzmy 12-tego progu, moze napisze tak: wiekszosc znajomcyh gitarzystow ktorzy wzieli 1-y raz do reki MusicMan JP7 mowilo, ze maja wrazenie jakby byla to 6-ka a nie 7-ka (jak ktos gral to wie o czym mowie), i podobne wrazenie jest biorac do reki Crushera8..nie czuje sie 8 strun, jak chwycisz Ibaneza to wiesz, ze to 8-ka, natomiast Crusher jest bardzo "seksowny"...waski gryf, inny profil niz Ibek...wlasciwie to Crusher bardzo mocno zblizony jest do Music Man JP7, tylko z dodatkowa jedna struna.
A brzmieniowo..nie ogralem jeszcze kompletnie obu gitar, troche w studio pogralem i kilka prob z kapela, koncerty zaczynamy pod koniec lipca i caly sierpien wiec wtedy okaze sie jak sie sprawdza w warunkach "bojowych", natomiast tak ogolnikowo: mahoniowa przypomina mi bardzo mocno PRS-a..szczegolnie z przystawka pod mostem, obie przystawki razem brzmia troche jak ESP Carpentera w tej pozycji, a przystawka pod gryfem jak Gibson..to takie pierwsze skojarzenia jak podlaczysz wioslo po Mese, rozkrecisz troche i zagrasz kilka riffow...moj basista (inzynier dzwieku notabene) po kilku minutach gry stwierdzil, ze szlachetne brzmienie jak w PRS-ie:-), czyste barwy to polaczenie PRS-a z Gibsonem w zaleznosci jak pokrecisz galkami..., a mahoniowo-jesionowa ma specyficzne brzmienie i wlasciwie ciezko mi ja do czegos porownac..pamietam kiedys znajomy wymienil przystawke pod mostem w Washburnie N4 na EMG i bardzo podobnie brzmiala jak Crusher, wioslo nie ma wcale duzej gorki..jest troche wezsze pasmo od mahoniowej, ale bardzo duza dynamika no i tez ma swoj urok...moze nawet jest bardziej "metalowa" w brzmieniu, a czyste barwy troche mi sie kojarza z Fenderem, troche z Music Manem Lukathera..ciezko porownac do konkretnej gitary.
Podsumowujac..obie gitary sa bardzo mocno "spiete" w brzmieniu..lepiej niz Ibanez, i co rzuca sie na ucho...Ibanez ma przebasowiony dol, chociaz drewno wcale na to nie wskazuje, RAN-y maja wyrownane brzmienie , 8-a struna nie "wali" dolem i jest poziomem rowna z pozostalymi, pamietam podczas nagrywania w domu oczywiscie na szybko w Pro Tools Ibaneza, zawsze musialem kombinowac z bramka programowa, bo 8-a struna wchodzila w "peak", w RAN-ie zadnych szczytow nie ma...wlaczam wioslo w kompa i jest rowny poziom.
Ciesze sie z tego, ze moge w koncu w Roadsterze podkrecic galke basu na 3-4-ke i wioslo nie dudni, na koncertach przewaznie mam preamp (mowimy o hi-gain of course) na 70% i main volume na 7-ke i przy Ibanezie bas sciagniety byl maksymalnie i nadal bylo go za duzo...fakt , ze Mesa ma sama w sobie sporo basu, ale jednak nad Crusherami mam pelna kontrole w pasmie brzmieniowym. Skrece kiedys jakies video ze studia, ale na razie malo czasu, na jakis urlop musze wyskoczyc na ciepla plaze:-), pozniej sporo koncertow z zespolem, we wrzesniu powinienem znalezc czas..chociaz moze dam rade wczesniej.
A co do gitar to nadal nie mam swojej ulubionej..ciezko sie zdecydowac, ktora ma byc to glowna na scenie..mam wybrane utwory pod konkretna gitare, ale tak naprawde wyjdzie po koncertach, potem plyte nagrywamy wiec w studio bedzie test
, w kapeli rowniez podzielone zdania...jednym podoba sie bardziej mahoniowa, innym jesionowa...trzeba bylo jedna kupic i nie bylo by problemu, a teraz pozostaje jedynie dokupic wiecej