Po jednym z ostatnich upgrade'ów softu (wersja 3.02) PODek zdziczał. Cała aktualizacja przeszła piknie, resecik itp., nie było rzucania pań negocjowalnego afeku. Ale... Któryś raz z kolei włączam PODa (na wyświetlaczu pojawia się logo itp.) a w głośnikach cisza. Sprawdzam wszystkie moje kable jacki i gitary, bo zauważyłem że dioda signal nie mryga. Wyłączam grata z letargu (słyszę całkiem głośne PYK)
, włączam i wszystko działa jak trzeba. Taki przypał dosyć często się pojawia. Miał ktoś już podobnie? Wgrałem firmware 3.01 i POD jakby mniej już takich fochów wykazywał, ale jednak. Ma ktoś jakieś pomysły? Zapraszam do dyskusji.
EDIT!
Dzięki jednemu z naszych kochanych forumisiów, który mnie natchną i poprowadził za rączkę (Dzięki [Maikh]!), zrobiłem reset firmware'u PODa. Mniej więcej jak tu:
http://line6.com/community/docs/DOC-3827 Wszystko wróciło do normy, POD się nie wiesza, gra wypiardowo i z przytupem
EDIT 2!!!!
Jednak POD znów miał focha. To chyba nie wina PODa, tylko coś z prądem nie tak w chacie, bo mój Flextone też się tak włączył (czyli nie włączył a świecił). Albo graty stoją na żyle wodnej?
MASAKRA!