Okazuje się że mój wysiadający nadgarstek to nie był od grania, telefonu czy nawet zaawansowanej masturbacji, tylko od... myszki.
Mysz to standardowe dziadostwo tego typu:
Gdzie był problem? Otóż mój żelazny gitarowy uścisk tak dociskał wnętrze dłoni do obudowy z boku, że robiłem sobie tym kuku.
Zmieniłem na dużo mniejszą mysz, którą dociskam tylko opuszkami palców i problem zniknął jak sen złoty.
W sensie okej, jeszcze trochę go czuję, ale jestem w najlepszej formie gitarowej od dawna i bez żadnych dolegliwości z tym związanych - niemożliwe jeszcze miesiąc temu.