W 1908 roku na Syberię spadł tzw. Meteoryt Tunguski. Rosjanie (mimo, że to carat jeszcze był), swoim zwyczajem dłuuugo nie dopuszczali nikogo na miejsce wybuchu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale...
Niemalże 20 lat po katastrofie w rejon uderzenia udała się pierwsza ekspedycja. Nie odnaleziono jednak żadnego fragmentu meteorytu, ba - nie znaleziono nawet wyraźnego krateru czy pozostałości po nim.
Od początku brak było jednoznacznych relacji naocznych świadków - jedni twierdzili, że "obiekt" spadł rano, inni - że po południu. Niektórzy wskazywali też, iż obiekt poruszał się nieregularnie (balon?). Duża część twierdzi również, iż żadnego obiektu nie było.
Faktem jest to, że na miejscu rosną zdeformowane drzewa i znajduje się mnóstwo tektytów, które raczej nie powstałyby przy uderzeniu, po którym brak nawet krateru. Wokół widać też mnóstwo nadpaleń.
Na początku XXw. Mikołaj II Romanow, ostatni car z rodu Romanowów (Michał panował tylko jedną noc i carem został dzięki usunięciu się z drogi reszty rodzinki), miał wielkie problemy z Japończykami. Największym problemem było to, że Japończycy chowali się w wielkich okopach, skąd ciężko ich było wykurzyć. Pracował więc nad stworzeniem nowej broni, która siałaby postrach w okopach, nie niszcząc wszystkiego wokół. Dlatego też zebrał najsłynniejszych naukowców tamtego okresu (w tym Polaków), by pomogli mu opracować coś nowoczesnego. Prace zostały ukończone w roku 1908 a na miejsce testu została wybrana okolica syberyjskiej rzeki Podkamienna Tunguzka. Z przyczyn typowo rozwojowych jak i założeń naukowców (początkowe testy, niewielka moc) bomba, bo o tym tu mówimy, została spuszczona z balonu, 30 czerwca 1908 roku. Wybuch przerósł jednak oczekiwania naukowców - zostali zdmuchnięci z powierzchni ziemi, tak jak ich balon, stacja obserwacyjna i większość drzew w obszarze 40km. Prace nad bronią zostały przerwane, plany jej budowy zostały niedługo później wykradzione.
Najbardziej prawdopodobna wersja - eksplozja termojądrowa. Wyjaśniałoby to względny brak krateru (takie bomby detonuje się wysoko nad ziemią), powstanie tektytów (bardzo wysoka temperatura) i nadpaleń.
Ponad 100 lat po katastrofie sprawa dalej nie jest wyjaśniona. Ostatnia ekspedycja przeprowadzona w 2007 r. podała jezioro znajdujące się nieopodal jako miejsce uderzenia - jednakże ta teoria została obalona (z powodu chociażby rosnących wokół starych, nieruszonych drzew).
Nie, żebym się zajmował takimi głupotami i wierzył w to, że Elvis żyje. To jest zwyczajnie ciekawe i racjonalne.
Katastrofa tunguska; Trójkąt bermudzki; Obce ślady Lucjan Znicz, KAW, Gdańsk 1982 (m. in.)
A tak to mnie nauczyli, że informacje "naukowe" podawane bez źródeł (w których powinny się pojawiać źródła pierwotne) są mocno bez sensu. We wszystkich Cajtgajstach, blogach, filmach o 911 etc. masa pseudonaukowców klepie 3 po 3, bez podania konkretnych, ogólnodostępnych źródeł, wyników badań etc. A ludziki co? Nawet jakby chciały, to nie mają jak sprawdzić autentyczności, szybko głupi żart/niewinne przypuszczenie dwóch panów siedzących przy flaszce zamienia się w ogólną prawdę przedrukowywaną przez "Kobietkę". Ech.@Junia
Kojarzysz mi się z gronem wegetarian, których była masa na wszelkich forach internetowych (w każdym komentarzu pod każdym artem było właśnie nawoływanie do zmiany przyzwyczajeń żywieniowych w takim tonie, co Twoje wypowiedzi - ktoś może kojarzy, o co mi chodzi?). Równie łatwo się unosisz, szkoda.
(...) Gdzie tu jest miejsce na jakąś teorię spiskową ?? To są fakty, a Ty ciągle mówisz mi o New Age, pierdole New Age i wszystkie inne łatki, łatki są po to żeby tworzyć podziały...
Proszę o źródła, dowody. Wtedy to mogą być fakty. Bo chyba właśnie dowody różnią teorię od faktów.
I co to za argument że to jest ok, bo ktoś na tym zarabia? Tak, dziwię się i to mocno...
No to może poczytaj trochę o tym, jak działa gospodarka i dlaczego dobrze jest, że na czymś trzeba zarabiać, dla czegoś pracować. Chyba, że wierzysz w darmowy świat bez pieniądza, już ja widzę, jakby Ci strugali darmowe wiosełka wzamian za obieranie pyrków.