W tych urzędach to jest powódź, ale papierów. Tak dosłownie strach w niektórych biurach się ruszyć, żeby jakiejś sterty teczek nie przewrócić.
Najbardziej mnie załamał "finał boss" na mojej drodze, którym okazał się kompletnie zrezygnowany życiem kierownik całego burdelu, który powiedział, że ledwo mu pozwolą, to wypierdala z tej pracy, bo ma dość pamiętania o każdej z 1600 reklam przydrogowych i ogarniania związanej z nimi papierowej dokumentacji, która niepotrzebnie musi przejść przez 10 ludzi i ich sekretarki, gdy załatwił 600 tys. na system elektronicznej ewidencji, która by jeszcze łączyła tego typu dane między urzędami. Ba, pozwalając nawet na trójwymiarowy obraz infrastruktury miejskiej. Ale nikt z tym nic nie zrobił, wręcz zderzył się w urzędzie miejskim z jeszcze gęstszym urzędniczym betonem niż miał u siebie, więc trzeba to było wydać na pierdoły, żeby w następnym roku jeszcze nie obcięli budżetu o niewykorzystaną kwotę.
Chociaż prezydenta teraz mamy z PO (choć szczerze dotąd jest raczej pozytywnym zaskoczeniem niż negatywnym), więc kind of u nas akurat wybrał XDDD