Sikor ale ja nie o jedzeniu w trakcie wysiłku ale dzień przed i jak u mnie max 3 godziny przed. Zapas wegli czytaj jako nafutrowany dzień dwa przed i wspomniane max 3h przed. Na tyle to przetestowałem na sobie. Co do treningu i tego co po tym staram sie delikatnie trzymać okna weglowodanowego ale bez przesady a białko a i owszem okolice 30g chetnie przyjmuję
No, ale ja to tez mialem na mysli. Na codzien jem malo wegli i przed treningiem tez.
Tylko przed zawodami sie lekko laduje, ale tez bez przesady.
W ten sposob organizm sie wlasnie dostosowuje do spalania tluszczu.
Posty połączone: 31 Paź, 2016, 10:19:07
No i moj pierwszy maraton zaliczony
Zegar zatrzymal sie na 3:35:26.
Celowalem co prawda w 3:30:00, ale i tak jestem zadowolony, bo nie bylo sciany, zadnych skurczy itp.
Byl lekki positive split, ale tylko 53s, wiec luz.
Ogolnie bieglo mi sie jednak wczoraj od poczatku ciezko
1. Chyba forma przyszla za wczesnie.
Maraton 2 tyg wczesniej przelecialem poprawiajac zyciowke o prawie 5 minut.
Jeszcze tydzien wczesniej zrobilem sobie rozbieganie 25km,
ktore bylo szybsze niz pierwsze 25km wczoraj, a do tego lzej sie bieglo i to mimo trasy, ktora nie byla plaska.
2. Zle sie ustawilem, bo trzeba bylo pojsc bardziej do przodu, do szybszych.
W efekcie pierwsze 10km, ktore bieglismy glownie przez miasto musialem sie przedzierac do przodu,
co kosztowalo duzo sil i w efekcie pierwsze 10km bylo najwolniejszymi z calego biegu.
Ale to wszystko byloby nic, bo i tak powalczylbym o te 3:30, gdyby nie to, ze na 20km przypaletal sie moj stary znajomy,
czyli skurcz przepony (najpierw po prawej, potem przeszedl na srodek)
I do tego byl taki mily, ze nie opuscil mnie do samej mety
Duzo sil kosztowalo mnie utrzymanie go w ryzach, zeby dalo sie biec w ogole i utrzymac te 5:05.
W kazdym razie podobalo mi sie na tyle, ze tego samego dnia wieczorem od razu zarejestrowalem sie na nastepny rok