Bo linux to niestety nie jest system desktopowy i pomimo wysiłków z Ubuntu i +kilkoma+
dystrybucjami raczej nigdy* nie będzie z kilku prozaicznych powodów, których część wymieniłeś. Przyzwyczajenia, opór przed zmianami, brak motywacji do podjęcia wysiłku to problemy które powodują że ludzie nawet jak spróbują przejścia na linuxa to szybko rezygnują bo nie ma programów identycznych, bo trzeba wpisać czasem jakieś komendy do terminala (ło matko!), bo czasem konfiguracja to edycja pliku konfiguracyjnego (łooo matko!).
Ja nie gram na kompie wcale, więc 70% problemów odpadło od razu, nie korzystam z Worda, Excela itp. bo mi to kompletnie niepotrzebne, to daje dalsze 30% problemów z głowy.
A zyskuję stabilność i kontrolę, system u którego podstaw leży przekonanie że to JA wiem najlepiej co trzeba zrobić w danej chwili i JA decyduje jaki program kiedy zaczyna swoje działanie i kiedy kończy. Korzystając z Windowsa człowiek czuje się jak kretyn, bo ten system stara się 'wiedzieć lepiej' za usera, co jest jak dla mnie kompletną pomyłką.
* 'Nigdy nie mów nigdy'. Jeżeli jeszcze nie zauważyliście internet przez ostatnie 3-4 lata odkrył na nowo kilka rozwiązań w tym JavaScript, który już nie służy do zmian kolorów nagłówków. Teraz w JavaScripcie pisze się całe aplikacje takie jak Google Documents czy Google Maps, które bardzo szybko zaczynają zastępować aplikacje desktopowe. Przyszłość może być taka, że system operacyjny będzie środowiskiem do instalacji przeglądarki internetowej i obsługi urządzeń zewnętrznych ('Zbiorem słabo napisanych sterowników'
) i niczym więcej. Jeżeli tak się stanie, to linux będzie miał ogromne szanse na przeistoczenie się w baardzo ciekawą alternatywę dla Windowsów i innych płatnych systemów. No ale to wątek na odrębną dyskusję
BTW: z Compiza korzystam w pracy na codzień i nigdy nie spowodował żadnych fakapów.