No więc stało się. Po 9 latach kupiłem kolejną gitarę (a nawet dwie). W piątkowe południe odwiedził mnie pan kurier z pierwszą częścią zamówienia.
Gitara była prawie idealnie wyregulowana. Ostatecznie dokręciłem śrubę o pół obrotu od strony basowych strun i jest miodzio.
Przyszła bez jednego zaczepu paska, ale na to miałem wywalone, bo i tak pierwszą rzeczą był montaż Loxxów.
hardware: klucze grovery, zestaw idealny: jeden potencjometr volume i switch, floyd 1000SE, trzy sprężyny, EMG 81/85 dają Kai Hansen mode. W zestawie komplet kluczy i ekstra sprężyna.
body: chyba mahoń, nie pamiętam, dolny róg wbija się w udo, trzeba się przyzwyczaić do nowej pozycji. To wcięcie jest genialne do gry na siedząco.
gryf: prawie identyczny jak slim taper w explorerze, jakiś mm węższy przy siodełku (~42 vs ~43), na 12tym obie mają 53 z groszami. 24 progi z zajebistym dostępem. Według specki 3 kawałki klonu.
menzura: 25.5, odzwyczaiłem się, a przy tym kształcie wymaga zupełnie innego ułożenia ręki
podstrunnica: jest zajebista. Nie sprawdzałem, ale na dotyk ma bardziej płaski profil niż w gibsonie, a samo drewno też jakoś mi bardziej leży niż w gibie. Szczerze mówiąc, to do tej pory miałem wywalone na heban, ale chyba rozumiem zachwyty. Arpeggia i sweepy wychodzą znacznie łatwiej.
Nie ważyłem, na pewno jest lżejsza od explo (3.6 kg chyba). Śliczne markery. Nie mam pojęcia jak się nazywają, takie odwrócone shark finy.
kolor: Violet Andromeda, zmienia się w zależności od oświetlenia, czasem bardziej purpurowo-fioletowy, a czasem idzie bardziej w niebieski. Najfajniejszy ficzer, Żona zobaczyła zdjęcie jak przeglądałem gitary na thomannie i powiedziała, żebym kupił.
wady:
płytka maskująca końcówkę pręta - trzyma się na jednej śrubce, więc przy potrząsaniu słychać jak się rusza
potencjometr - strasznie lekko chodzi, wystarczy nieprecyzyjny ruch do przełącznika przetworników i mamy volume skręcony (czytaj głosem Ani Lucińskiej) o połowę.
leci na główkę - nie powinna, nie rozumiem. Może to kwestia pozycji zaczepu
brak przestrzeni między ramką przetwornika a przetwornikiem - to moje ulubione miejsce na trzymanie kostki
gniazdo - jestem zjebem i od zawsze mam wszystkie kable z wtykiem kątowym, tutaj wchodzi tylko prosty, a i tak jak myślę, że już włożyłem kabel, to trzeba jeszcze docisnąć.
brak pokrowca - od gitary za ponad 1000 euro oczekiwałbym jednak jakiegoś kawałka szmaty, a nie informacji, że mogę za kolejne 300 kupić sobie niedostępny kejs alexi.
lakier na wysoki połysk - musiałem uważać, żeby mi się jajca nie uwieczniły na którymś zdjęciu
Czy będzie moją ulubioną gitarą? Nie wiem, dopiero się poznajemy, czekam jeszcze na drugą. Nie znam się, więc mam wywalone na rodzaj drewna i całą resztę.
Zawsze chciałem mieć Vkę, wychowałem się na Helloween, Judas Priest i Accept, więc było to uzasadnione pragnienie. Patrząc na zdjęcia zdecywanie bardziej podobała mi się symetria Flying V, czy klasyczny kształt RR. Ale na żywo jest znacznie lepiej, poza tym doceniam ergonomię. Jest fajna, jest inna, nie mam do czego się przyczepić, poza tymi pierdołami wyżej.
Ostatnio coraz więcej rzeczy wkurzało mnie w explorerze - od progów wymagających wymiany, przez przetworniki, aż po brak wcięcia na nogę. Chwilę od niego odpocznę, ale stały mostek też ma swoje zalety. Natomiast skutkiem ubocznym prawie roku lekcji jest to, że oduczyłem się trzymać prawą rękę dociśniętą do mostka, więc nie powtarzam problemu, który miałem kiedyś z Arią, gdzie zmieniałem pozycję mostka przy palm mutingu.
Zdjęcia robione klamrą od paska. Próbek nie będzie, bo nie umiem grać i wstyd.
borno:
Spoiler