ok, no to moja kolej :
une
wkurwiają mnie nieziemsko te wszystkie pierdolone kable, które miotają mi się pod nogami/krzesłem - jest ich tak kurewsko dużo, że nie mam pojęcia który jest od czego, przez co, kiedy potrzebuję np. wyciągnąć kabel zasilający od poda, muszę wpierw rozplątać 10 innych kabli, które oczywiście plączą się kurwa na supełki - nie mam pojęcia jakim cudem, ale one to kurwa same robią!
czekam z utęsknieniem na erę bezprzewodową - jakie to byłoby kurewsko piękne.
deux
wkurwia mnie, kiedy muszę podpiąć jakiś kurewski kabel do peceta (oczywiście w tylną jego część). biurko z piecem stoi tuż przy ścianie, a tuż obok jest łóżko, co owocuje tym, że, żeby podpiąć cokolwiek z tyłu, muszę wbić na łóżko i głową w dół po omacku próbować wsadzić wtyczkę do odpowiedniej dziury. na dodatek jest tam już w chuj ciemno i często muszę świecić komórką, żeby cokolwiek zobaczyć, dlatego wieczorem nie mam kurwa szans czegokolwiek podpiąć.
trois
wkurwia mnie, że wszędzie się kurewsko spóźniam. jestem powolną osobą - to fakt, ale nawet kiedy spieszę się ile sił w nogach - zawsze coś mi wypada np. przed wyjściem zapomnę komórki, wracam do pokoju i nagle okazuje się, że ta mała kurwa gdzieś się schowała ( no kurwa, bunt maszyn! ). i zanim taką delikwentkę znajdę, mija 5-10 minut, przez co np. autobus mi ucieka, a następny mam za pół godziny itd itp.
oczywiście nie zawsze tak to wygląda, bo często spóźniam się przez nawał rzeczy, które muszę zrobić, nim wyjdę.
quatre
wkurwia mnie to, że prawie każdy z mojego otoczenia czegoś ode mnie oczekuje i wymaga, kiedy ja kurwa ledwo co wyrabiam zrobić rzeczy, które potrzebne są mi samemu ( często jest też tak, że robię już coś dla kogoś i kolejna osoba mi wpada i mówi, że mam zrobić to to i tamto ). z tego powodu ostatnio chodzę z kurewską nerwicą - często mam ochotę wyjebać baranka w ścianę, ale nie mam na to kurwa czasu.
cinq
wkurwia mnie, że mało mi wychodzi - ostatnio nie mogę dokończyć jebanego kawałka, nad którym siedzę już naprawdę sporo, ze szkoły chcą mnie wyjebać, mimo, że staram się ile mogę, żeby nikomu nie wadzić, staram się sprzedać jebanego metal mastera, którego nikt nie chce kupić, napiłbym się browarów, a nie mam kasy, nie mogę załatwić żadnej salki prób u mnie w mieście już od jakichś 2-3 lat i ostatnio nasz garowiec załatwił ot tak salkę, tyle, że u siebie na wsi, 15 km od mojego miasta, do kurwy nędzy. wymieniałbym jeszcze sporo, ale kurwa - kogo to w ogóle obchodzi?
six
wkurwiają mnie osiedlowe cwaniaczki, chodzący w kilku typa i okradający jakieś babki, lejący różnych typów. do takich najchętniej wyszedłbym z jakimś ak 47 i wypierdoliłbym co do jednego.
sept
wkurwia mnie, że muszę się wszędzie spieszyć. tak jak teraz, więc kurwa lecę, bo nie zdążę, ja pierdole.