Witam.
Gram na gitarze około 11 lat, ogrywam obecnie Poda HD pro. Przepraszam skłamalem, Pod się kurzy bo pluginy są fajniejsze do nagrywania, a że ostatnio mam zastój i nie grywam koncertów to leży i ładnie wygląda w racku.
Motyw jest taki, że planuję go może sprzedać z dedykowanym kontrolerem i końcówką mocy. Przymierzam się do zakupu heada. Pake mam więc definitywnie jakiś half stack.
Doroslem? Ja od zawsze wiedziałem że lampa to jest "to", ale ze względów finansowych i elastyczności cyfry były i są bardziej dostępne. Ruszyło mnie jak ostatnio ogralem 6505 z paka Marszczala. No kurde tak miło to brzmi, aż mi ciepło na sercu było. Riffuje się znakomicie i brzmi świetnie, ale wiem, że słabą strona tej serii są cleany. Interesuję mnie jakiś elastyczny head na którym będą ładne thicc cleany i jebitny gain porównywalny do Peavey.
Myślałem o Mesie boogie dual rec, ale wiem że ten tłuścioch brzmi tak grubo,że aż czasem nawet za grubo dla niektórych, bo doły mulą. Lubię dżęcić i wiem że z tube screamerem można to wyrównać i uciaśnić brzmienie.
Również myślałem o Engl retro tube 50, Ola Englund wycisnal z niego metalowe soki (z resztą jak ze wszystkiego co dotknie - pieprzony nordycki Jezus), a inne dema na YouTube pokazały że amp potrafi grać z charakterem w delikatnym crunch i clean, które serio zajesuper brzmiały na wideło.
Mój budżet to około 1000 funtów czyli między 5k - 6k PLN powiedzmy.
Jak już mówiłem elastyczność jest podstawą, gram muzykę różnorodną od math rockow, po metal, djent, jazz i post rock.
Dodam też, że gram na 6/7 i 8 strunówkach.
Jakieś sugestie i wypowiedzi na temat trzech ampów które wymieniłem w temacie?
P.S. Używane wzmaki jak najbardziej wchodzą w grę!
Pozdrawiam