Taka sytuacja:
Czekam na zabawki FRFR, ale w międzyczasie podpinam moje śmierdzące cyfraki do badziewia, które aktualnie mam pod ręką, czyli tanich gitarowych paczek.
Dowolny modeler -> Magnum 44 -> Noisy Box 1x12 na Private Jack, częściowo otwarta (ogólnie trudna w odbiorze, dół jej się ulewa, wszędzie go pełno). Wyłączam symulację paczki w cyfrze. Oooo, kurwa, jak to fajnie gada! Szok, tylko trzeba głośno, bo cicho nic nie drga, muł, sen i wodorosty. Odkręcam, ciesząc się, że najbliższy sąsiad po drugiej stronie ulicy już śpi. No zajebiście - myślę. Jak podepnę do Bętoła z 2x12 V30 to będzie już w ogóle szok.
No i szok. Nie ma jebnięcia, nie ma środka, HB z 2x V30 uwypukla wszystkie negatywne cechy cyfry, jebie siarą, nawet nie chce mi się kręcić w presetach by to zniwelować. Wyłączam, wracam do 1x12.
Czy to znaczy, że chińskie V30 są do dupy? Zdecydowanie nie.
Czy to znaczy, że gdybym miał 2x Private Jack (dwa razy musiałem sprawdzić, wciąż zapominam, co to za głośnik
) i zamontował w Bentonie, byłoby 2x lepiej niż w NB? Zapewne nie, bo mimo wszystko ta malutka paczka jest z pewnością lepiej zrobiona niż Benton.
Czy to znaczy, że HB 2x12 jest chujową paczką i nie da się na niej grać? Nie, też nie.
Jak to powiedział mądry człek od NB: V30 masakruje słabe budki - i coś w tym jest. Na pewno da się normalnie na tym grać, ale w jakimkolwiek porównaniu z polskimi hand-made'ami zapewne odpadnie w przedbiegach.
Jaki wniosek? Wyniki naszych badań sprowadzają się do dwóch podstawowych koncepcji. Po pierwsze: ludzie noszą za mało kapeluszy. Po drugie: materia jest energią...