Cześć
Panowie liczę na waszą pomoc. Od pewnego czas spędzam długie godziny na przebijaniu się przez kolejne oferty sprzedaży wzmaków i dalej jestem w punkcie wyjścia. Wyjaśniam o co chodzi.
Gram na Schecterze 7 Jeffa Loomisa NT, dla mnie bomba. Momentami trochę zbyt jasne brzmienie, ale ogólnie jestem zadowolony. Od kilku miesięcy próbujemy się z zespołem, tworząc materiał i myśląc o jakichś gigach w najbliższym czasie. Moje dotychczasowe pierdzipudło - nazwane tak nie bez powodu - przyprawia mnie o napady ciężkiej cholery. Nie miałem dotychczas sensownego pieca, chociaż gram już parę ładnych lat. Postanowiłem więc w końcu kupić coś konkretnego.
Muzyka: Modern Metal, Metalcore, Djent - generalnie ciężko, ale selektywnie
Budżet: MAX 2500zł - nie dam rady więcej i jak na takie pierwsze "stadium" zespołu nie chcę więcej wydawać. Kiedy zrobi się poważniej zainwestuję w 6505+ albo coś lepszego. Teraz aż takiej jakości nie potrzebuję.
Inspiracje/brzmienie: mesuggah, parkway drive, killswitch itd - wiem, że to dosyć różne brzmienia, nie chcę wszystkiego w jednym, ale coś takiego jak powyżej mi się podoba.
Potrzebuję czegoś o mocy do 50 wat najlepiej w lampie(combo lub head+paka 2x12), co spokojnie napędzi próby i mniejsze koncerty bez ładowania się na linię. Mieszkam w domu jednorodzinnym, często siedząc samemu więc sąsiedzi nie będą się dobijać.
Do tej pory zastanawiałem się nad (oczywiście używki) ENGL Thunder 50, Peavey 6505+ combo (grałem i średnio mi się podobał), Orange cr120 (tranzystor). Dopalanie Maxonem, albo TS'em wskazane. Myślałem również nad Avid Eleven Rackiem + koncówka mocy + paczka, ale zdecydowanie przekroczyło by to moje możliwości. Czas coś w końcu kupić. Tutaj moja prośba do was. Na podstawie swojego doświadczenia jesteście w stanie polecić któryś konkretny, albo zwrócić mi uwagę na jakiś inny, którego do tej pory nie zauważałem?