Opierdoliłem wszystko zbędne i kupiłem konkrety. Odkąd ponownie uruchomiłem ISO i podszedłem do tego z głową to czas przyszedł na czystki i przeobrażenia według smaku. Ditto miało być użyteczne w kapeli, a że olałem wszystko to poszło pod młotek.
Na Merisa ENZO zachorowałem 3 tygodnie temu. Nie słyszałem lepszego syntha do gitary. Zacząłem myśleć nad zwiększeniem miejsca w obecnych pedalboardach. Musiałem wypierdolić duże Whammy DT więc kupiłem mniejsze, wypierdoliłem tryliardy zasilaczy i kupiłem Mooera S12. Poszedłem za ciosem i kupiłem ENZO i do tego pedał expresji BOSS'a... ...i tutaj dopiero pojawiła się jeszcze większa magia Merisa.
Możliwości użytkowe ENZO leżą w gestii użytkownika i jego wyobraźni. Usłyszysz go w nowym wałku, który mam zamiar niedługo zacząć nagrywać.
To urządzenie w połączeniu z moim Whammy, Vibem, Flangerem, Wah'em, Delayem, Reverbem i Freqout'em ma nieskończenie wiele, możliwości.
Życia mi kurwa nie starczy, żeby to ogarnąć.
Sam Meris ma takie możliwości, że co w nim nie włączę i ukręcę mógłbym wykorzystać w nagraniach.
Uważam też, że tego typu urządzenie to w 100% maszyna do wykorzystania w studio / w domu podczas produkcji i nagrywania.
Jeżeli chciałbyś używać tego LIVE to masz dwie opcje...
1 - przygotuj sobie karteczkę z galkologią urządzenia w kawałkach gdzie wykorzystujesz różne ustawienia (kręcisz pomiędzy utworami i obyś czegoś nie spierdolił :-) ) Ja bym sobie poradził bez problemu.
2 - czekasz na drugą wersję tego urządzenia (o ile będzie) z małym wyświetlaczem i możliwością zapisywania swoich presetów.
Urządzenie ma potężne możliwości i moim zdaniem dostajesz super mózg sterowany zaledwie sześcioma potkami i 4 przyciskami.
Owszem możesz dokupić 4 przyciskowy kontroler, ale ja wykorzystałem to wejście na pedał ekspresji, który daje mi o wiele więcej radochy.
Nie za bardzo wgłębiłem się w kwestie MIDI tego urządzenia i raczej nie mam zamiaru ale właśnie na tym etapie całe moje pierdolenie na temat możliwości tego urządzenia jest zbędne.