... czyli ostatni GAS życia
zrealizowany. Se kupiłem tele. Historia tego zakupu przejdzie do annałów historii zakupów, jako najbardziej epicki deal życia. Dopięcie go trwało miesiąc i tylko znajomi którym mędziłem wiedzą jakie to było skomplikowane.
Wyczaiłem wiosło na giełdzie którą zorganizowali KSMowcy w trakcie festiwalu Tak Brzmi Miasto. Gitara była w strasznym stanie, nienadająca się do grania praktycznie. Nawet po zgrubnym setupie było źle, a że z kasą stałem krucho, to odpuściłem.
Ale temat mnie dręczył i spać po nocach nie mogłem, to złapałem kontakt ze sprzedającym i rozpocząłem długi i bolesny jak specnazowski tor przeszkód proces negocjacji i ustaleń.
No i wczoraj gitara przyjechała do mnie, po setupie zrobionym przez Hathorów, z odpiętym jednym pipakiem, który najprawdopodobniej jest spierdolony. Ale nie rusza mnie to, bo i tak planuję wymianę elektrowni. Roboty jeszcze jest około w pizdu, bo tak ściorane wiosło można naprostować tylko w jeden sposób - robiąc mu profesjonalny relic WSZYSTKIEGO.
Ale póki co behold, London City Comet MK I:
|
Detale |
W planach poza postarzeniem osprzętu i ogarnięciem dechy jest wrzucenie pod gryf humba w klimacie custom '72. Jak tylko znajdę na tym polu ziemniaczanym odpowiedni przetwornik :>
Also: wiosło kosztowało mnie całe 550 zł