Ot kolejne wyciąganie siania od fanboyów, aka strzyżenie owiec
Pięknie DiMarzio jeździ marketingowo..
Dokładnie. Najpierw był Drop Sonic, nawiasem mówiąc zaprojektowany dla gitarnika z Soungarden, a nie dla J. Petrucci, ale że seryjnie montowali go od 2005 roku w MM JP to zrobiła się "afera" i och i ach, że cudowny i nie wiadomo co jeszcze, chociaż Virtual Paf DP 196 i 197 są w/g mnie genialne.
W miarę jak Petrucci tracił słuch ( ma poważną utratę słuchu, około 60%) zmieniali mu przetworniki, i tak zmieniało się brzmienie, moim zdaniem cały czas na minus, od
Scenes From A Memory gdzie brzmiał fantastycznie, potem było już tylko gorzej.
Crunch Lab i Liquid Fire szły jak ciepłe bułeczki, a teraz ten set i pewnie kolejny
hit.
Jednym słowem Petrucci to kura, która znosi złote jajka, wiozą się na nim wszyscy:
Mesa Boogie, T.C. Electronic, DiMarzio, Music Man, Dunlop, Schaller, lipa, mahoń i caciki.
Kiedyś przepadałem za gościem, a teraz zwyczajowo działa mi na nerwy
kolejna odsłona czegoś nowego, zaprojektowanego specjalnie dla Pana Petrucci, i 7 reedycji rocznie tego samego instrumentu w milionie na nic nie wpływających kosmetycznych zmian, kombinacji i ( np. inne gałki) konfiguracji.
Już pomijam fakt, że
klucze krzywo