A biedny Stradivarius (...)
http://www.newser.com/story/136703/stradivarius-violins-powers-just-a-musical-myth.html
Nie jest to zbyt dobre zrodlo niestety.
Słyszałem o podobnych testach dotyczących gitar klasycznych, chyba nawet w Polsce były przeprowadzane.
Faktycznie kiepskie to źródło. Bo i testy niezbyt miarodajne. Porównanie też średnie zresztą, bo jak Vicol słusznie zauważył - skrzypce to trochę inny temat, tam inne czynniki wchodzą w grę, to raz (abstrahując już od lakieru, choćby obecność "duszy" przenoszącej drgania między płytą wierzchnią a plecami, wykonanie smyczka). Dwa - Stradivariusy są cenione również jako archetypy współczesnych skrzypiec, dla których są wzorem konstrukcyjnym. To trochę jak porównywać "kochane" na tym forum Gibsony - jeden z zeszłego stulecia, drugi współczesny. Niby ten nowszy ma lepiej położony lakier, progi walnięte dokładniej (bo PLEKiem), pickupy pachnące z fabryki, a jakoś w porównaniu ze starym Gibolem tak bez jaj gra i wogle ą ę... Nie mówiąc już o "ginięciu w miksie" i innych tego typu zagadnieniach.
Poza tym - jakie te Stradivariusy wzięli do testu? Może niech podadzą konkretne egzemplarze? Bo akurat to ma spore znaczenie - wiadomo, że produkcja była nierówna, podobnie jak to współcześnie bywa wśród instrumentów.
A już wracając do meritum - przesiadłem się z lakierowanego gryfu gitary a la Les Paul na "
Gunstock oil and hand-rubbed special wax blend" w EBMM - obiektywnej poprawy po stronie manualnej nie zanotowałem (przynajmniej jeśli chodzi o wspominany "poślizg" itp, bo gryf leży jak marzenie jeśli chodzi o profilowanie etc); subiektywnie jest jakoś tak... Przyjemniej. Mnie robi. Imo de gustibus non est disputandum.