Na tej płycie jest wszystko - patatajki, dżęty, behemot, dubstepy i dream theater. Przedostatni numer brzmi jak by go skomponowali Ron Jarzombek z Jordanem Rudessem (+patatajki z Symphony X). Lepsze DT niż całe astoniszing (i kilka poprzednich płyt DT). Wiele osób będzie ta muza bolała, bo przecież w metalu nie wolno robić takich rzeczy. Dla mnie płyta roku.