GAS na pierra trwał u mnie długo, nim dojrzałem do zakupu. Od momentu zanabycia minęły jakieś dwa miesiące, więc bardziej na chłodno to to pisane. Warto wspomnieć, że to moja pierwsza przygoda z tak ekskluzywną (i drogą) deską. Ogólnie jestem pod wielkim wrażeniem w sumie wszystkiego i już rozumiem, że za jakość się płaci
Wiosło ma już 19 lat na karku i trochę koncertowało, ale jak dla mnie jest w świetnym stanie. Obicia? Są. Rysy? Są. No i fajnie! Poza tym to każdy na zdjęciach widzi/zobaczy.
Zanim pojechałem ograć, miałem pewne obawienia względem gryfu i mostka. Dotychczas cieniutkie listewki wyścigowe i hipszotopodobne mostki był dla mnie kwintesencją wygody. Wystarczyło jednak kilka minut i polubiłem się z gryfem grubciem. Sam mostek też dobrze leży pod łapskiem (został wymieniony na ten z możliwością regulacji menzury dla każdej struny indywidualnie). BTW Ta menzura pomiędzy Gibsonem a Fenderem to naprawdę fajny pomysł. Wiesło swoje waży, co jest szczególnie odczuwalne, gdy wezmę je do ręki zaraz po leciutkim RG. Ostatecznie chyba tylko ten obrotowy switch do pikapów jest moim zdaniem nie do końca fajny. Z ergonomii to tyle...
A dźwięk? Ja tam nie umię tego opisywać i się nie znam, więc powiem tyle: jest bardzo selektywnie i bardzo zajebiście - Dragony II dają rade! No i stroi wzorowo.
Podsumowując: PRS all the way. Był to zwyczajny GAS, a koniec końców stałem się pierrowym wyznafcą.
Fociaszki: Spoiler PS Ptaszory na podstrunnicy i już jest szacun na dzielni.