Witam Was,
Wreszcie po długim kombinowaniu stałem się szczęśliwym posiadaczem tego zacnego monstrum. Ale od początku.
Na początku marca, będąc nie do końca zadowolonym z brzmienia posiadanego wtedy przeze mnie Marshalla Valvestate, stwierdziłem, że najwyższa pora na zmianę na lampę. Byłem nastawiony raczej na prosty wzmak, bez miliona gałek, z ładnym cleanem i solidnym przesterem do rzeźni. Po głowie chodził mi Blackmore, ogrywany już kiedyś Savage 60, no i Fireball. Jak tylko na giełdę wjechał Fireball 100, zaczęło się kombinowanie, sprzedawanie gratów, nie obyło się bez sytuacji stresowych przy wysyłce ex-wzmaka (naprawdę nie wiem, jakim cudem udało się kurierowi/magazynierom rozpierdolić jedyną lampę na preampie w paczce zbudowanej jak czołg, ale nieistotne) wszystko udało się w miarę sprawnie ogarnąć, no i jest. Zdjęcia robione ziemniakiem, bo jak tylko rozpakowałem wzmaka to wyrwałem z nim na salkę i zapomniałem aparatu.
Co do samego Engla, wzmak jest raczej znany i lubiany więc większość wie o co chodzi. Testowałem go początkowo na swojej pożyczonej (oby niedługo) pace LDM-a na Celestionach V30 ale brzmiało to do dupy (jakoś tak kartonowo) więc zaniechałem i przepiąłem wzmaka pod kolumnę Peaveya dedykowaną pod 5150. O niebo lepiej to grało - kanał czysty świetny, a przester mnie ujął totalnie, chwila gałkologii i ukręciłem to co chciałem, czyli morderczy high gain z wykręconym środkiem i zwartym basem, gain oczywiście umiarkowanie, 2,5 - 3 max starczyło. Z braku czasu ogrywałem go może pół godziny, napiszę coś więcej niedługo. W każdym razie póki co satysfakcja z zakupu. Niestety póki co nie mam możliwości nagrania czegokolwiek.