Wielokrotnie na rożnych forach i grupach dyskusyjnych spotykam się z masa rożnych opinii o marce Mesa/Boogie. Wiele osób wyraża swoje opinie na temat tych wzmacniaczy i utarło się przekonanie, ze kiedy mówimy Mesa, mamy na myśli Duala, Triple, rzadziej Triaxisa, a już w ogóle ciemnota panuje w znajomości świetnych konstrukcji tej firmy pracujących w czystej klasie A, co szczerze mówiąc kłuje mnie w mosznę...
Temat Mesy, jej cala historia jest bogata, ciekawa i przeogromna. Postanowiłem przedstawić jej zarys i przyznaje, ze im głębiej siedzę w poznawaniu jej, tym większa frajdę mi to sprawia. Jest to dla mnie także bezcenny proces edukacyjny i mam nadzieje, ze czytając ta epopeje w odcinkach, również w Was zrodzi to takie uczucia.
Zapraszam do lektury pierwszego odcinka... Przyjemności życzę Początki...Jako początek działalności firmy można określić końcówkę lat sześćdziesiątych. W tym czasie niejaki
Randall Smith (późniejszy założyciel koncernu
Mesa/Boogie), wyraził chęć naprawy wzmacniacza Sunn 200, należącego do
Dave'a Kessner'a - przyjaciela i gitarzysty zespołu w którym grał na perkusji, a który to wzmacniacz spalił się podczas jednego z występów. Mimo pewnych obaw gitarzysta otrzymał swój wzmacniacz z powrotem, nie tylko sprawny technicznie, ale także w bardzo krótkim odstępie czasu.
Pierwsza osoba, która wprowadziła młodego
Smith'a w świat elektroniki retro, był niejaki
Ernie, Kanadyjczyk pracujący dla ojca
Randall'a, jednak swoistego rodzaju mentorem w tej dziedzinie był dla niego sąsiad -
Stan Stillson, weteran marynarki wojennej, ówcześnie zajmujący się produkcja rożnego typu systemów, miedzy innymi panelu kontrolnego do Nautilusa, pierwszego nuklearnego okrętu podwodnego...
Randall Smith spędził masę czasu w garażu zaadoptowanym na warsztat, zgłębiając wiedze z zakresu budowy wzmacniaczy i innych urządzeń z odpadów elektronicznych.
Dzień po udanej reanimacji wzmacniacza
Dave'a Kessner'a, zaproponował on
Randall'owi wspólne otwarcie sklepu muzycznego, w którym
Dave zajmowałby się sprzedażą i obsługa klienta, a
Randall, na tyłach miał zajmować się serwisem sprzętu nagłaśniającego. Sklep
Prune Music znajdował się w samym epicentrum muzycznej eksplozji Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych i dzięki swojej lokalizacji, oraz opinii guru wzmacniaczy jaka zdobywał sukcesywnie
Randall Smith, ściągał wielkie nazwiska ówczesnej sceny, jak muzycy
Grateful Dead, Big Brother, Jefferson Airplane, The Sons, Quicksilver i wielu innych...Princeton Boogie - rok 1969W okolicach roku 1969 Smith zmodyfikowal combo
Fender Princeton Barry'ego Melton'a, muzyka
Country Joe and the Fish,
zmieniajac oryginalny glosnik 10" na wiekszy, 12" model firmy JBL D-120, modyfikujac dodatkowo chassis tak, by mozliwa byla instalacja wiekszego transformatora pod zmodyfikowany układ Fender Bassman. Miał być to żart i eksperyment jak dalece można się posunąć dopalając taki mały, 12W wzmacniacz? W trakcie testów zmodyfikowanego
Princetona na przodach sklepu, wśród tłumu ciekawskich, pojawił się
Carlos Santana, który skwitował zmodyfikowane maleństwo słowami -
"Shit, that little thing really Boogies!". Tym samym zrodziła się nazwa firmy
Powstanie tej konstrukcji odbiło się szerokim echem w światku muzycznym, wkrótce po tym
Randall Smith zaczynał odbierać telefony od takich sław jak
Eric Clapton, czy
George Harrison, którzy to także chcieli mieć takie wzmacniacze. Solo do
Can' t You Hear Me Knocking Mick'a Taylor'a z 1971 roku, także było nagrane przy użyciu tego zmodyfikowanego maleństwa...
Randall kupował nowe wzmacniacze
Fender i około 300 sztuk modyfikowanych Princeton Reverb Boogie wyszło w świat, zanim
koncern CBS odciął dostawy w ten rejon