Pomysł kiełkował we mnie od jakiegoś już czasu, jednak dopiero teraz, z konieczności, zdecydowałem się go wcielić w życie.
Borykam się z problemem podbicia sygnału na solówki w moim piecu, stary patent z EQ w pętli nie działa, żaden boost/OD w pętli (jak też przed piecem) nie daje podbicia głośności, a jedynie gain boost (o który mi nie chodzi)... przemyślałem temat i doszedłem do wniosku, że dołożę do mojego aktualnego zestawu drugi wzmacniacz, który byłby "odpalany" z przełącznika (jakiś amp switcher) jedynie na solówki (grałyby wtedy 2 piece jednocześnie). Na chwilę obecną rolę tą pełni hybrydowe combo Fender Roc Pro1000, które ma całkiem przyzwoite solowe brzmienie i reverb...
...zakupiłem po taniości prosty przełącznik ABY Snarling Dogs Crossroads... podłączyłem mój zestaw tak jak miałoby to grać, zagrałem na tym próbę i już wiem, że taka kombinacja mi pasuje, brzmienie solowe przebija się przez 2 wioślarza, o dziwo nawet wah wreszcie zaczęło brzmieć zauważalnie lepiej... słowem: brzmi git
pojawił się jednak problem... niestety całość dość mocno szumi, na tyle że dyskwalifikuje użycie takiego zestawu na koncercie... wiem że przy użyciu 2 pieców może się pojawić coś takiego jak pętla mas itp. akcje (nie znam się kompletnie na takich zjawiskach) i że są amp switchery, które (poza tym, że kosztują niemało) pozwalają takich zjawisk uniknąć (Lehle, Radial, Voodoo Lab itp.)
liczę na Wasze spostrzeżenia w tym kierunku... może ktoś z Was grał w ten sposób i poleci jakiś dobry przełącznik (nie w racku i nie midi)