Living Colour - The Chair In The Doorway Chłopaki powrócili! W tym samym składzie! Słucham tego albumu któryś raz - i ciągle coś nowego.
Każdy numer to zaskoczenie! Dziwne brzmienie, ale jakieś takie... bardzo przyjemne. Gitara z tyłu, ale co tam się dzieje! Bardzo lubię, jak Glover stawia wokal - bez zbędnych ozdobników, niesamowicie pewnie. Troszkę komiczne przejścia na garach, ale to przecież nie techniczny metal! Niektóre kawałki, np.
Behind The Sun zaczynają się, jakbym był na występach z okazji Dni Strzegomia, zaraz jednak (może na zasadzie świadomego kontrastu i zabawy ze słuchaczem?) pokazują klasę!
Refleksja - a jednak można!!! W zalewie jednakowości, ścigania się na bpm, sweepy, itd., marności kolejnych podróbek podróbek!
Nie kręcić nosem młodzi! Ruszyć dupy starzy! Lektura obowiązkowa dla wszystkich, jak się tworzy muzykę, która płynie prostu z uszu do serducha, jednocześnie bujając nóżką i miło podłechtując tę piłkę na szczycie kręgosłupa!
Zapraszam!