zajebisty kawalek, ale straszny burdel w miksie. tylko nie wiem czy to przeszkadza, bo pierwsze Deftones mialo bardzo bardzo podobny burdel w miksie. jesli to mialo brzmiec (albo musialo brzmiec) jak garazowe nagranie na dobrym poziomie to wlasnie tak jest*. zrobcie porzadek z wokalami, chorki brzmia beznadziejnie, podejrzewam ze to kwestia nalozenia poglosu i 'schowania' ich wzgledem glownego wokalu. czasem od natloku roznych rzeczy kompletnie nie wiem na czym zawiesic ucho, szczegolnie jak napierdalaja dwie gitary, bebniarz zapieprza przejscie, do tego dwa wokale i w efekcie nic nie slychac. hi hat jest za glosno chyba. no i mam wrazenie ze wiosla ze soba nie stroja do konca.
poza tym chce wiecej uslyszec! bo zajebisty kawalek muzy.
*garazowe nie znaczy chujowe! ja tam bardzo lubie taki klimat, nawet te troche niestrojace wiosla sie w to wpasowuja.