Było tak. Na samym początku było małe combo Behringera (taka pierdziaweczka), na której nawet zagrałem kilka koncertów. Później wskoczył prezent od mojego ukochanego Taty – combo Marshalla AVT100 z gejowskim, złotym tolexem + składałem pedalboarda, w którym była kaka Dunlopa Dimebaga, drive lampowy Radiala, NS-2, Red bee i jakieś tam inne zabawki. Następnie sprzedałem to wszystko i kupiłem poda hd500 i chwilę później do tego końcówkę lampową Engla + 412 Marshalla, którą jeszcze później wymieniłem na 412 Orange. Pod + Engl wymienił się na Rockerverba MKII 100W i zaś mały pedalboard (Maxon OD808, Ep booster, polytune). Całość sprzedałem i przez chwilę (dosłownie) miałem Kocha, który zanim do mnie doszedł został wymieniony na combo Niesiębugi Lonestar i kakę MXR CAE.
Później znowu wszystko sprzedałem. Na chwilę zostałem z polytune i tele... Ale polytune też sprzedałem.
I kupiłem to:
(zrobię real foto jak będę miał dostęp do aparatu)
Dziękuje Muszce za transakcje i cierpliwość (serio), czy mi się podoba – opiszę w kolejnym epizodzie
Teraz jeszcze muszę sobie kupić jakąś paczuszkę + końcówkę. I będę szczęśliwy... Na jakiś czas.
Co będzie dalej – tego murzyni nie wiedzą. O Indianach nie wspominam. Tym bardziej o gorolach.