![:) :)](http://forum.sevenstring.pl/Smileys/classic/xsmile.png.pagespeed.ic.ICDqTm0Iw2.png)
Ja swoje "idziemy na szczyt Mount Everest" też przeżyłem, oczywiście żeśmy nie doszli, jedyne co szło to kasa, i to w odwrotnym kierunku. Wiem, gdzie popełniłem/liśmy błędy i to jedyna zapłata za to wszystko. Zgadzam się ze Stivo(i innymi), że sprzęt, brzmienie itd jest tylko małym dopełnieniem, tak samo jak wiele spraw na które zwracaliśmy uwagę, a gówno dały. Sprzedałem sprzęt, mam teraz coś dużo tańszego i powoli będę dłubał to, co mi sprawia największą frajdę, a może też spodoba się innym i skleci się jakiś band. W każdym razie radocha to to, w co celuje, bo jeśli znów się nie uda, to przynajmniej ona gdzies tam w pamięci zostanie, bo na teraz jest kac.
A jeśli miałbym się pokusić o dobra rade, to muza i dobra atmosfera, a kasy wydawać jak najmniej - to czasy kiedy się da.