Jakoś w 2010 roku przyszło mi do głowy że mógłbym zbudować sobie dodatkowe "wiosło" - na początku miał być cigar box ale z racji na fakt nikłej popularności cygar w Polsce koszt byłby dość wysoki. Padło więc na chyba najprymitywniejszy instrument strunowy, czyli diddley bow. Efekty widać poniżej, w spoilerze:
Spoiler Może teraz trochę o samej konstrukcji sprzętu
Po pierwsze - jak widać jeszcze przed Leswarem zacząłem budować instrumenty
True Neck , co więcej - korpuso-szyjka wykonana jest ze starej deski sosnowej, do tego liczącej sobie około 90 lat
Odpadła ona z elementów strychu w domu, w którym mieszka moja matula i walała się bezczynnie przez dłuższy czas. jeden z gwoździ tkwił w niej oryginalnie, drugi, stary, zgięty i zardzewiały, o kwadratowym przekroju, znalazłem na ulicy (!) kilka lat wcześniej i nie wiedząc po co wziąłem ze sobą. Jak widać - nie zmarnował się, pasuje do reszty idealnie. Śrubę służącą jako siodełko też znalazłem gdzieś - zawsze się zastanawiałem po co podnoszę tego typu żelastwo a tu niespodzianka - jest zastosowanie
Bukowy (!) klocek służący jako siodełko (a zarazem używany przeze mnie do strojenia) znalazłem w lesie jakoś pod koniec XX wieku - zdarzyło się w owym czasie że okropna wichura połamała w chuj drzew (rozjebała też kolosalną suwnicę w stoczni - dziwka miała udźwig
750 ton więc wyobraźcie sobie jaki był huk gdy runęła
). Gdy leśnicy usuwali szkody zostało po nich mnóstwo pociętych fragmentów gałęzi i konarów.
Pudłogryf pomalowałem palisandrową bejcą i zabezpieczyłem bezbarwnym lakierem do drewna. Wyszło jak wyszło.
Struna to coś cienkiego i chujowego, nie pamiętam co. Stroiłem diddley bow do bodajże B, nie pamiętam już niestety.
Całość kosztowała mnie jakieś 8,50 a budowa zajęła mi dwa dni (łącznie ze schnięciem). Niestety sprzęt nie jest dokończony - mam co prawda mostkowego humba z koreańskiej Arii ES-335 z 86 roku ale zawsze brakowało mi chęci i umiejętności by go zamontować.
Próbek niestety nie ma.
Zachęcam każdego do budowania podobnych cudeniek