Hej,
zdążyłem ochłonąć po wczorajszym koncercie Vai'a w Helsinkach, więc mogę napisać mały teaser dla tych co wybierają się na koncert w Stodole za tydzień.
Rzecz działa się w klubie The Circus, bardzo fajny obiekt, nie za duży, dobrze nagłośniony i fajny brzmieniowo. Dzięki wielkości klubu mogłem oglądać Stefana prawie, że na wyciągnięcie ręki.
Co ciekawe w Finlandii jest ograniczenie głośności do 100dB na imprezach masowych i na to liczyłem, bo Vai lubi zarżnąć słuch wysokimi rejestrami... no i kurcze, było grubo powyżej 100, ale jednak czuć tutaj kulturę pracy i ogarnięcie w temacie. Mimo bardzo dobrej akustyki i tak słuch dostawał w kość gdy Vai zapodawał swoje flażolety dociągane vaichą, co zdarza mu się mega często.
Także znając Stodołę, od razu razu dobrze radzę zaopatrzenie się w porządne stopery
Zaczynamy - support, bardzo fajna babka, która wygląda jak koleś
Śpiewa blues'a na akustyku, w grze nic specjalnego, ale głos miażdżący. Wystepowała w amerykańskim The Voice, teraz jeździ z Vaiem. Na 99% ten sam support będzie w PL.
Danie główne - przebieranka oczywiście co pare kawałków
Genialne zgranie mimiki, "tańca" i ruchów scenicznych z aktualnie graną frazą
Stefan ma bardzo barwną mimikę, zajebiście bawi się grą i dzięki połączeniu gry w różnymi smaczkami, które robi ze swoją twarzą, dawało czasami komiczne efekty
Ogólnie jest po amerykańsku - szoł i cyrk na kółkach. Czyli super, bo inaczej ciężko by było wytrzymać ponad 2,5h (! sic) takiego koncertu. Nie wiem czy wszędzie tak długo gra, ale przy doczłapywaniu się do tramwaju, moje nogi miały już dość.
Ogólnie zagrał prawie całą nową płytkę i żelazne szlagiery, także setlista na pewno nikogo nie zawiedzie.
Genialnym momentem jest jak babka z supportu wbija na John The Revelator i odśpiewuje te partie genialnie- rozpierdol pod sceną gwarantowany, pure rock'n'roll, miazga.
Każdy gra też solo oczywiście, a pod koniec Vaiu zaprasza też kilka wybranych osób ze sceny, żeby stworzyć nowy kawałek, na podstawie tego co wyśpiewają uczestnicy zabawy - bardzo fajny ukłon w stronę publiki i super jamowanie ze strony muzyków. Leci dużo fajnych pomysłów i jest improwizacja - jeden z ciekawszych momentów koncertu.
Jest niespodzianka w postaci kosmo gitary, przebrania robota i laserów heheh. Harfistka elektryczna też jest niezłym punktem programu.
Z innych plusów? Drum solo, piękne PRSy Weinera
Ogólny klimat dobrej zabawy.
Kiedy warto iść po piwko ? Jak Stefan zaczyna śpiewać (!) , niby żartuje z tego swojego śpiewania, ale widać że gita mu już nie wystarcza. Dwa kawałki z jego wokalem to za dużo
Anyway- koncert świetny, bdb nagłośniony, mimo to 2,5h darcia kota to trochę za dużo
Dla każdego fana gitary pozycja obowiązkowa, nawet jak tylko dżęci