Efekt WOW już osiągnął swój punkt szczytowy i zaczyna opadać więc napisze coś więcej.
Wykonanie - bez zastrzeżeń. Pierwszy raz widze lakier, który jest tak równo położony - można się po prostu golić przyglądając sie we wiośle
Wszystko ładnie spasowane, progi nie kaleczą łap <mimo, że już troche zjechane>. Rdza po 10 latach jeszcze nie ruszyła sprzętu, choć już ten czarny chrom czy co to tam było, dawno zeszło z mostu i razem z licznymi drobnymi obiciami tu toi tam robi z gitary fajny efekt vintage
. Gitara mimo lipnego :] korpusu jest zaskakująco ciężka - no może nie tak jak LP ale ma swoją wagę . Gryf jak już mówiłem mega-wygodny - zawsze lubiłem grube gryfy o profilu spłaszczonego C a tutaj na tej listeweczce o dziwo o wiele lepiej się gra
Teraz jeszcze podstrunnica została wyczyszczona i nabrało ładnego brązowo,czerwonego koloru - teraz moge mówić że mam Palisander a nie jakiś tam rosewood ;P
Brzmienie - uskarżałem się ostatnio, że po zmianie strun gitara zaczeła dziwnie mi grać. No cóż - jak dupnie ją ustawiłem to i grało dupnie ;P Gitare oddałem do guitar-maxu na regulację - wiosło zostało wyregulowane od zera. Aktualnie mam 1,9 mm nad XII progiem - jak dla mnie minimalnie za wysoko, ale już się przyzwyczaiłem i nie mam zamiaru nic kręcić
Mimo to, gitara targa mosznę i zabija sustainem - jeszcze nigdy nie miałem w łapie wiosła które tak długo potrafi wybrzmiewać - a też wiosło kurwi flażoletami aż miło mimo seryjnych przystawek. Początkowo jak gitara wróciła do mnie to mi znowu nie pasowało coś bo dalej brzmi inaczej... ale jak pograłem na niej dłużej to stwierdzam, że wiosło potrafi napieprzać w low tuningach i ma to ... coś. Ja nie wiem jak to określić - po prostu jak gram to aż czuję, że gitara brzmi niemiłosiernie dobrze - aż po prostu chce się grać - tak samo na przesterze, jak i cleanie - tym bardziej jak zacząłem udawać pettruciego i grałem proste pasaże, dźwięk po prostu był taki lejący się...słodki - dodałem troche reverbu i odpłynąłem - zwłaszcza jak włączyłem singla. Barwę określiłbym wbrew pozorom na ciemną, ale nie zbasowaną, choć jak gram w drop c jakiś niski riff to musze troche gałeczkami pokręcić i skręcić lekko gain bo delikatnie zamula czasami - ale nadrabiam to pierd*lnięciem z łapy i dalej moge grać
Gitara ma jedną fajną cechę... nie ważne pod co podepniesz - wiosło na wszystkim zagra dobrze - ibby został zmacany przez parę łap i wszyscy mi mówią, że nie ważne w co wpieli gitkę, - sound rozpierdalał wszystko. Nawet na głupim Rolandzie CUBE x20 wszystko grało jak należy - dwóch nawet chciało ode mnie to wiosło odkupić - rekordzista dawał mi 2k na rękę - tyle że ja głupi jestem i nie sprzedałem
- drugiego takiego wiosła raczej nie znajde.
Podsumowując - miałem naprawde fart - kupiłem gitarę za 0,8k która po prostu brzmi. Raczej ten ibby zostanie ze mną na dłuuugii czas. Jedyne czego się bym czepiał to mostowego przetwornika, choć nie można powiedzieć że jest h*jowy.
Skoro wiosło na nim z powodzeniem gada to ja się boję pomyśleć co bedzie jak tam wsadze BKP Aftermath...
<Ładne Porno podeśle jutro
>