Zarzucam kolejny wytrysk naszego kąpozytorskiego geniuszu o czwartej nad ranem. W zasadzie - o pół do czwartej. Tzn. - z trójkątem i szejkerem biegaliśmy do szóstej, ale za to są nie do powtórzenia. Tym bardziej, że ich słabo słychać.
Piosenka, zasadniczo, o trudnej miłości.
Endżoj!
Info dla ciekawskich:
Gary (Andrzej "grał") typu "Pearl Entry Level" nagrane na jeden mikrofon pojemnościowy (ustawiony metr przed zestawem), bas w stół, gitary z plaginu w stół, wokal przez sm 57 (!), gdyż źli ludzie zabrali wszystkie fajne majki do nagrywania złej muzyki, 3 solówki, ostatni akord: Edur. Jest to zdecydowanie nasza najgorzej brzmiąca pieśń i najbrzydsza, być może z uwagi na randomowy dobór środków, brak miksu oraz ogólne zaburzenia błędnika. Niemniej jednak - lubię to, więc wrzucam. Tekst daję poniżej, bo się utożsamiam oraz jest w chuj nieczytelny.
Ty odbierasz ja nadaję
Wyjątkowo mamy czas
Ja nie idę ty zostajesz
I natychmiast chodźmy spać
Co wymodlę przytulaniem
Bezlitośnie skończy dzień
Bo nad ranem żaluzjami
Wpadnie światło spali mnie
Samobójczo, do ciebie lecę
Nikt o tym nie wie
Rano módl się za siebie
I za nas
Ja nie myślę i nie wątpię
I nie patrzę, przecież wiesz
Nie oceniam i nie sądzę
Kocham ciebie, świata nie
Czasem tylko spojrzę w okno
Miasto dyszy, a ja z nim
Krok za krokiem, własnym tropem
Szukam drogi, ciebie i...
Samobójczo, do ciebie lecę
Nikt o tym nie wie
Rano módl się za siebie
I za nas
http://soundcloud.com/vroosparrow/samobojczo