Kurde nie fajne sytuacje, ale zdaję sobie sprawę, że tak się dzieje...
Ja jestem ze wsi i bywało tak, że przez ponad dwa lata na każdą próbę wlokłem z pierwszego piętra do samochodu, z samochodu na pierwsze piętro, a po próbie w odwrotnej kolejności... Był zestawik, w skład którego wchodziła głowa z paczką, gitarra w casesie, pedalboard i mniejsze równie potrzebne graty...
Więc targanie wszystkiego odradzam. Jak już się znalazłem na próbie, to nie chciało mi się grać, a plecy bolą mnie do dzisiaj :/
Dobrym rozwiązaniem jest dzielenie salki z zaufanymi ludźmi lub tak jak mamy teraz my - małe pomieszczenie tylko dla nas. Może nawet malutkie, ale własne.