Mam kumpla który pracował z fabryce Skody w kontroli jakości między lakiernią a montażem. Jak któraś z blach miała jakąś skazę to od razu jechała jeszcze raz do lakierni i różnice między grubością lakieru na nowiutkim aucie potrafiły być rzędu 200-250% więc badanie grubości powłoki lakierniczej można o kant dupy sobie potłuc. Poza tym jak np. trzeba było wymienić drzwi bo jakiś baran na parkingu je wgniótł (sam tego doświadczyłem) i jest różnica w grubości lakieru to nie oznacza od razu, że że auto było bite.