bo maja chujowy gust odnosnie brzmien, ew ich akustycy tudziez wydawca takowyz maja.
Sprzęt też trzeba umić ustawić.
z jednej strony zajebistym jest to, jak dwoch muzykow osiagnie zgranie ze soba do tego stopnia, ze brzmia jak jedne instrument - z drugiej wlasnie zjebane jest to, ze brzmia jak jeden instrument...
Dlatego każdy ma wtedy inne graty, żeby brzmieć inaczej. Graliśmy jedyny koncert w niepełnym składzie, bo gitarzysta trafił do szpitala. Słuchała nas wtedy znajoma kapela: "nie, no, nie było słychać, że czegoś brakuje, akustyk się postarał, tralalala".
Parę miecha później zagraliśmy z tą samą kapelą, już w pełnym składzie: "nie, no, nie ma pytań"