Po kolei:
Aston - struny założyłem trochę "w ciemno" i stroiłem (drop A / A / G#) aż naciąg mnie jako-tako zadowolił
Ale docelowo wsadzę coś koło 11(12?)-56(58?) do standardowego H. Lubię nieco grubsze strunki wyższe naprężenia, ale w tym wypadku mam problem właśnie z utrzymaniem flojda w ryzach, bo do stałego mostka byłoby IMO w sam raz. I dlatego wajcha nie działa tak jak powinna - poprzednik miał zainstalowane coś koło 46ek w E, i jak dla mnie było za cienko, ale za to można było wyć, płakać, jęczeć i nie wiadomo co jeszcze
Terror - o podstrunnicy nie napisałem w sumie całej historii
Docelowo miałem ją tylko podbarwić na ciemny palisander, bo miałem taką bejcę w domu. Ale mimo tego że była teoretycznie "spirytusowa, profesjonalna" itakdalejsratatata, to za wała nie chciała się trzymać. Mimo że specjalnie zeszlifowałem drewno aż do uzyskania czegoś w stylu "mini-open-grain" (średnio drobna wełna + drobniejszy papier), odpylałem, odtłuszczałem...
Aż w końcu się wkurzyłem i nałożyłem impregnatu Nobiles, przeznaczonego do zabezpieczania drewna na zewnątrz pomieszczeń. Kolor heban. I okazało się że ten kryje wszystko. Dosłownie, jak mi podciekło na gryf to miałem problem ze zmyciem
Więc jeszcze dodałem dwie warstwy i wtarłem olejek żeby ostatecznie zebrał wszystko co się nie wchłonęło i zabezpieczył całość. Pod kątem widać miejsca gdzie były kropki (gładkie okrągłe powierzchnie na wyraźnym rysunku drewna) ale z przodu ni chu-chu
Jak coś podrzucam jeszcze dwie fotki:
Jak będę miał dostęp do czegoś więcej niż ch**owy 3-letni kompakt, może zrobię foto samej podstrunnicy z boku.
dom?n - w końcu to nie tajemnica, sam obiekt zainteresowania kosztował mnie trochę ponad tysiaka. Do tego nieco drobiazgów okołostolarskich i mniej więcej z 20-30 godzin pracy (w sumie rozłożonych na ok. 3-4 tygodnie).
Do tego zanabyłem w międzyczasie... drugi taki sam mostek, za niecałe dwieście peelenów. Plus sprężyny, śruby, blokada itd., brakowało tylko wajchy. To z innego źródła - jakiś facet ze stolycy zajmował się renowacją gitar, ale z powodów zdrowotnych zrezygnował w trakcie robienia tej i wysprzedał ją na części. Okazał się spoko, trochę pogadaliśmy i okazało się że np. mimo pozorów lakiery na tych Yamahach są grube i twarde. Stąd wiem że mogę spokojnie zdecydować się na polerowanie korpusu pastą polerską. O samym obcowaniu z TRSem napiszę dłużej kiedy indziej, bo jest o czym
I coś czego nie wiedziałem - podobno dobrze że sprzęt nie jest pierwszej młodości, bo ówczesne modele lepiej trzymają jakość niż młodsze. Zresztą wrzucam poglądowe zdjęcie cavity flojda, wystarczy spojrzeć na precyzję wykonania frezu. Autentycznie, nawet gdybym chciał, nie mam się do czego doczepić w kwestiach drewniano-lakierniczych, oczywiście pomijając wiek, bo ten robi swoje:
PS. A w ogóle to dziękować
EDIT: Trochę dodatkowych informacji dla chętnych:
http://playerco.sakura.ne.jp/archive_images/YARGX9301.jpg