Też polecam Avatar. Efekty robią niesamowite wrażenie i łatwo zauważyć ogrom pracy.
Warto wspomnieć że zdjęcia skończyli w 2007.
Ja jeszcze na Sherlocka się wybieram oraz na Parmassusa.
Ciacho (to polskie) se chyba w domu raczej obejrzę (a w ogóle o tym wspominam - normalnie nie byłbym chyba zainteresowany - ale moja stara jakoś się na to nakręciła - co jej się raczej rzadko zdarza), szkoda mi 20 czy nawet 10zł na bilet, nawet jakby ktoś miałby mi zań zapłacić.