Ze mną nie ma mowy na jakiekolwiek alko. Po tym się nie da grać, a że pałuje się z grą ostro i wymyślam riffy, których nie jestem w stanie zagrać to mam dobrą motywację. A oto przepis na zero stresu:
Od początku koncertu zaciskasz poślady z całej siły. Grasz w ten sposób pierwszy kawałek cały. Przy drugim rozluźniasz mięsnie, poczujesz się wtedy tak błogo, że minie cały stres
