Autor Wątek: Trudny współlokator - jeśli nie zabić, to co?  (Przeczytany 31354 razy)

Offline mondomg

  • Uroczy Troll Maruda
  • Pr0
  • Wiadomości: 3 293
    • mondomg blog
Kurcze przecież to Ty jesteś gitarzystą. Pamiętaj, że najgłośniejszy punkt mieszkania to zawsze Twój pokój.
Nie daj sobie wejsc na glowe ;] ! Play metal !
I w tym miejscu potwornie żałuję, że nie wziąłem swojego wzmaka z Lublina do Gdańska. Na słuchawkach i VST wiele nie zdziałam. Zresztą, z jego słuchem mógłby nie usłyszeć, a tylko bym sąsiadów wpienił. Może wskazówki lokiego i theremina to lepszy sposób?

Co do wyprowadzki, to też nie jest zbyt komfortowe rozwiązanie, bo podczas wprowadzania się zwieźliśmy sporo własnych mebli pożyczoną z drugiego końca kraju przyczepką. Poza tym mieszkanie jest bardzo fajne i dojazd nienajgorszy. ORAZ wyżej wspomniana kaucja. Spróbuję jednak pogadać z właścicielem, zwłaszcza, że nasz współlokator często biorąc prysznic zostawia swoją prądożerną 40" plazmę włączoną. A rachunek za prąd dzielony jest po równo.

Za porady w stylu "nasraj na niego" niestety muszę podziękować, gdyż nie chcę robić wojny ludziom, z którymi mieszkam, taki już ze mnie spokojny i ugodowy typ. Poza tym, terror, jego wycieraczka to również moja wycieraczka. Ale rozwiązanie Dale'a wydało mi się całkiem zabawne, bo on ma taką lansiarską disco-mychę co kolory zmienia. Pomyślimy.

A może po prostu zacznę na niego krzyczeć?