Tyczy się to dokładnie każdego (bez wyjątku- nie zaprzeczajcie. Jeżeli nie mówi o tym otwarcie to opierdala na boku) czasami też potrafię ulec tej słabości ale szczerze nie znam muzyka którego nie da się pod to zjawisko podpiąć więc pociesza mnie myśl że nie jestem osamotniony i jest nas masa. Wszystkie kłótnie w zespołach wszystkie rozmowy o muzyce z innymi muzykami.
Szczerze ile razy powiedzieliście o innym zespole (z którym dzielicie salkę) że są mega zajebiści. Przez 4 zespoły przez jakie się przewinąłem zawsze każdy jebał na współlokatorów. Druga sprawa, że muzyka to powoli wyścig i jedna wielka konkurencja, na prawdę ciężko znaleźć ludzi którzy pomogą w promocji czy pracy a to świetna siła napędowa tej całej nienawiści.