30% przy takich wahaniach cen gruntów, materiałów budowalnych, robocizny, podnoszeniu pensji minimalnej, podpisywaniu umów na x lat do przodu z blokowaniem ceny i stopach procentowych które potrafią wyjebać z 2,5% na 8% uważamy za zdzierstwo? 
Cena i marża to pochodna niestabilności przepisów i rynku w naszym kraju. Jak się ucywilizuje jedno to i drugie się uspokoi.
A zarabianie na wykończeniach przez deweloperów to super biznes przez różnice w VAT. Patrz jak wyżej, kulawe prawo.
Tylko, że ani razu się spotkałem z sytuacją, nawet anegdotycznie, żeby przy sytuacji, gdy “przedsiębiorcy-deweloperzy” faktycznie nabijali się na koszty związane z tym, gdy ryzyko związane z ich działalnością nie wypali. Wtedy zaczyna się renegocjacja umów, branie lipnych podwykonawców albo inne zabiegi upewniające się, że ich zwrot z inwestycji pozostanie na podobnym, a w miarę możliwości jeszcze wyższym poziomie. Tego typu stopy zwrotów powinny należeć do inwestycji wysokiego ryzyka, a nie bodaj najpewniejszej inwestycji jaka istnieje, czyli nieruchomości. Bo ludzie zawsze muszą gdzieś mieszkać, a ziemi się więcej nie naprodukuje.
Ten trend nie jest wyjątkowy dla Polski, ale właśnie akcelerujemy w stronę gospodarki postkapitalistyczne
j, gdzie szaraka nigdy nie będzie stać na mieszkanie.