(...) gość zaskoczył tak wielu, co "wszystko już w życiu słyszeli", dał krok gdzieś dalej. Tak się rodziły nowe gatunki muzyki, a od wielu lat bezdzietność.
Ponownie - zgorzkniała cebula połączona z moją mentalnością starego dziada. Gitarowo może i jest to krok dalej (choć dla mnie trochę w miejscu), bo muzycznie to odkrywanie koła na nowo w, imo, dość miernej produkcji. Podobne tematy już dawno temu można było znaleźć w muzyce elektronicznej, którą ci sami ludzie zachwyceni w komentarzach skutecznie odpychali od siebie. Też sto razy bardziej już wolę odpalić Bathorego, a jak faktycznie już się uprzeć to i wspomniane wcześniej Spawn of Possession też jest nierówne momentami, i w tym tkwi sekret całego pierdolnięcia.
Żeby pozostać w temacie i nie tylko marudzić: