Od kilku lat mieszkam w Katarze.
Natywnej populacji jest ok 13-14% z 2,7mln osób zamieszkujących kraj. Reszta to różni imigranci, ekspaci, pracownicy - jak zwał tak zwał.
Policja i wojsko tutaj to głównie obcokrajowcy, szczególnie w policji i takiej innej tutejszej formacji będącej taką wariacją naszej Straży Miejskiej (ale uzbrojoną).
W przypadku wojska dziwne mi się to wydaje aby Pakistańczycy czy Sudnańczycy chcieli w razie czego ginąć za Katar
Ale w przypadku policji zatrudnianie obcokrajowców z punktu widzenia rządzących ma sens - nie będą mieli oporów tłumić np. protestów, rozpędzać zamieszek siłowo. Nie "biją" przecież swoich.
Czy nie było tak w ZSRR, że jak w np. Kazachstanie były burdy to wysyłali jednostki z drugiego końca kraju (np Białorusi) do tłumienia? Ok, niby jesteśmy w tym samym kraju ale przecież to nie tak, że bijemy "naszych naszymi".
Tak więc pod kątem władzy, która chce mieć sprawny aparat siłowy obcokrajowcy w policji to stan porządany, dla obywateli już nie. Tak moim zdaniem.
Btw, po ośmiu latach życia tutaj zauważyłem, że dla wielu paszport=narodowość. Nic bardziej mylnego, kultura, wartości kraju "pochodzenia" pozostają takie same, bez względu na to czy to 1, 2 czy nawet już trzecie pokolenie.
