Kiedyś jadąc na koncert NILE o ile pamiętam bo to było wieki temu w Wolverhampton nadziałem się na dwa lub trzy supporty. Ostatni suport to band o którym istnieniu nie miałem kompletnie żadnego pojęcia. Najlepsze było to, że wyskoczyło na scenę parę ogóreczków. Jakieś szczupłe sylwetki trzymające w rączusiach coś w deseń Ibka JS. Krótkie włoski, ubrani kompletnie standardowo w ciuchy rodem do pracy, na piwo czy po zakupy. Totalnie spisałem ich na straty już w przedbiegach. Nawet nie miałem ochoty się zastanawiać co będą odpierdalać za szopkę bo NILE był coraz bliżej swojego występu. Właśnie tak poznałem ULCERATE. Chuj, że od pierwszego dźwięku rozsmarowali mnie po ścianach tamtejszej budy. Chuj, że w szale latałem po koncercie i pytałem się jaką mają nazwę bo nie byli wyszczególnieni w kolejności występów. Stałem się fanem w sekund pięć. Mega styl z lekkim posmakiem Immolation, ale nie zapomnę tego nigdy bo zjebali mi tamtą noc kompletnie spychając zajebisty NILE z najwyższego podium. ULCERATE jest tak popierdolony muzycznie, że aż niesamowicie uzależniający. Przynajmniej ja tak do tego podchodzę.
