Osobiście mam raczej wrażenie, że przez wiele lat za bardzo przyzwyczajono ludzi do tego, że prywatny samochód to w tym państwie powinien być domyślny środek transportu, bo w większości kraju systematycznie upierdolono wszelkie inne środki komunikacji (dużo łatwiej hajs się zarabia wtajemniczonym na wiecznej naprawie dróg, budowie autostrad i różnego rodzaju obwodnic, rond turbinowych i mostów samochodowych - czasem ołówek będzie za długi, jeden krzywy deal z kupowaniem lokomotyw z Francji czy Włoch i od razu wybucha taka afera, że rząd jest na skraju dymisji), że nie patrzy się na to jako odpowiedzialność oraz swego rodzaju środek luksusowy, tylko święte prawo człowieka. Tak samo jak zamiast budować mieszkania, to się dopłaca do kredytów, żeby zarobili na tym deweloperzy i banki.
Spoiler Potem zdziwienie, że tyle się buduje, ale jakoś z tym rynkiem jest coraz godzej. Zresztą promowanie mieszkania na obwarzankach wokół miast to też strategia neoliberałów i baronów epoki posttransformacyjne j na to, by ludzie musieli mieć te samochody - najlepiej po dwa na gospodarstwo domowe; dodatkowo żeby trzeba było doprowadzić do tych patoosiedli kolejne drogi, no i zawsze dobrze się przytnie pod stołem za zgody na odrolnienie, pozwolenia na budowę/przymknięcie oczu na domy na terenach podmokłych i stawianie McMansionów w środku pola. Mój ulubiony hit ostatnich lat to nowoczesne "stodoły" na Warmii i Mazurach napierdalane pośrodku niczego, gdzie na pewno nikomu w smak by nie było postawienie standardowej stodoły, po prostu na takim budownictwie można przyoszczędzić i łatwo zarobić na sprzedaży. Meanwhile, kiedy chcesz odrestaurować jakiś nieużytek w mieście i nie masz grubej kabony i odpowiednich wejść, to urzędy Ci zrobią z dupy taką jesień średniowiecza, że będzie o czym opowiadać jeszcze wnukom.