Zdajecie sobie sprawę, że pod przykrywką ekologii, tych tanich biletów pozwalających podróżować po całych Niemczech, nacisku na samochody elektryczne (których ceny powodują, że stają się praktycznie niedostępne dla przeciętnego człowieka, bo najbardziej gówniana elektryczna Dacia kosztuje teraz 110 tys. zł, gdy kiedyś spalinowa najtańsza Dacia Logan kosztowała w okolicy 30 tys. zł) dąży się do tego, aby "plebs" był pozbawiony takich udogodnień jak własne auto. Fajnie jak mieszkasz w dużym mieście, w którym jest dobrze rozwinięty transport publiczny, ale co mam zrobić mieszkając w miasteczku czy na wsi, gdy muszę dojechać do pracy 25 km na godzinę 6:30, a jedyny autobus jest o 7:15 (albo tego autobusu nie ma, bo jeździło kilka osób i PKS zlikwidował połączenie)?
To samo jest m.in. z mieszkaniami. Większość dalej myśli, że temat współczesnego niewolnictwa ich nie dotyczy.