Autor Wątek: Co Was w życiu najbardziej wkurwia, czyli kącik małego frustrata  (Przeczytany 1752296 razy)

Offline mwczesniak

  • Gaduła
  • Wiadomości: 164
Ja teraz w Berlinie tyle płaciłem za pojedynczy przejazd... Po "lewackim zachodzie" spodziewałem się tańszej komunikacji miejskiej, nie dużo droższej (miałem już doświadczenie z UK, ale wcześniej słyszałem dobre rzeczy o Berlinie i się mocno zawiodłem).
Akurat słaby przykład. Cena pojedynczego biletu się nie zmieniła. Jest drogo. Ale. W Niemczech jest teraz miesięczny obejmujący autobusy, metro i pociągi regionalne w calym kraju 49Euro. Mój pracodawca dopłaca mi do tego, że na końcu place miesięcznie za możliwość poruszania się po całych Niemczech na jednym miesięcznym 21 Euro.

Więc uznajmy, że jakaś tam ekologia jest. Ja jeżdżę teraz mniej autem
Zdajecie sobie sprawę, że pod przykrywką ekologii, tych tanich biletów pozwalających podróżować po całych Niemczech, nacisku na samochody elektryczne (których ceny powodują, że stają się praktycznie niedostępne dla przeciętnego człowieka, bo najbardziej gówniana elektryczna Dacia kosztuje teraz 110 tys. zł, gdy kiedyś spalinowa najtańsza Dacia Logan kosztowała w okolicy 30 tys. zł) dąży się do tego, aby "plebs" był pozbawiony takich udogodnień jak własne auto. Fajnie jak mieszkasz w dużym mieście, w którym jest dobrze rozwinięty transport publiczny, ale co mam zrobić mieszkając w miasteczku czy na wsi, gdy muszę dojechać do pracy 25 km na godzinę 6:30, a jedyny autobus jest o 7:15 (albo tego autobusu nie ma, bo jeździło kilka osób i PKS zlikwidował połączenie)?