Kończysz 18 lat, jesteś pełnoletni, kończysz 60 lat, jesteś starcem. Proste.
Mój ojciec skończył w maju 60 lat. Aż tak źle nie wygląda. Nawet nie osiwiał dobrze. Raczej bym o nim nie pomyślał 'starzec'
Wiadomo, że to jest ta granica gdzie następuje tąpnięcie. I jeden będzie wyglądał jeszcze na 50 a drugi na 70. Ale generalnie o 60latkach bym nie mówił starcy. Moja sąsiadka z parteru ma 85 lat. To można tak powiedzieć bez urazy.
A czego się spodziewałeś, że minutę po północy urośnie mu broda, wypadną włosy i się zgarbi ?
Po prostu od tego momentu się zaczyna. U kogoś może to być 61, u kogoś 62, u kogoś później a u kogoś w ogóle i jest super manem. Tak samo z 40stką, patrzysz na kogoś kiedy ma równe 40 i niby ok, a za dwa lata nagłe łup. Mój ociec jak miał 60 to siostrze pomagał od zera wyremontować całą deweloperkę. Kilka lat później już się męczył jak nam pomagał przy samym odmalowaniu kupionego mieszkania i przeprowadzce. Jak miał 60 brał fuchy i robił całe łazienki w płytkach. Kilka lat później stwierdził, że w głupim oddzielnym kibelku na samych ścianach nie podejmuje się położyć płytek bo obawia się, że może spierdolić. Chodzi po prostu o granice od których człowiek zaczyna się już sypać. Tempo dla każdego jest indywidualne ale jakieś granice są. Gdyby ich nie było, to by lekarze nie rekomendowali profilaktycznych badań po skończeniu różnych progów wiekowych.