Riffy nawet fajne, ale znowu infantylne darcie ryja i te sztucznie gadające bębny... Kurwa, po co, to juz wole Cannibali posłuchac?
Już Ci, bez obrazy, internet mózg przeflancował
To jest właśnie facet, który używa MINIMUM ingerencji w bębny, nagrywa album na setę, nie kwantyzuje, trigger jest tylko na stopie i zresztą jest to jego własny dźwięk...