Autor Wątek: SERIALE czyli co oglądamy w odcinkach  (Przeczytany 187540 razy)

Online gizmi7

  • Pr0
  • Wiadomości: 1 545
  • Venus as a goodboi
Archer - obejrzałem do końca 7. sezonu i zwiększam ocenę o jedno oczko do 9/10. Serial cały czas trzyma świetne tempo gagów, ma genialne dialogi i fenomenalnie bawi się konwencją. Nie dla każdego, ale jak ktoś wytrzyma parę odcinków, żeby się wkręcić, to wciąga bez reszty.

Better Call Saul - dotąd niemal równie dobry, jak Breaking Bad, do tego mam wrażenie, że zauważalnie lepszy wizualnie (faktycznie widać w nim to 4K). 10/10, gorąco polecam.

Castlevania Netflixa - beznadziejnie nierówne tempo, wizualnie przestarzałe o dekadę albo dwie, postacie są płaskie, drętwe i jednowymiarowe. Ogólnie się bardzo zawiodłem, bo lubiłem siekać wampiry w grach, a ostatnia Castlevania spod ręki Kojimy była też niezła fabularnie. Kreskówkowy odpowiednik filmów Uwe Bolla, nie polecam. 4/10, bo nie było też na tyle tragiczne, żebym nie dał szansy w kolejnym sezonie. Nadal mam uczulenie na japońszczyznę z anime na czele, ale to ogląda się w miarę strawnie.

Master of None - na razie jestem po kilku odcinkach i to bardzo ciekawa odmiana w stosunku do większości seriali, gdybym miał do czegoś porównać, to może "Parks and recreation" - nie ze względu, że aktor grający głównego aktora też tam grał, ale ze względu na spokojne, wolne tempo akcji. Bardzo ciepły, ludzki, ale nadal zabawny. Takie trochę kino dla millenialsów, ale zupełnie inne od reszty. Na razie daję 8/10 i mam nadzieję, że nadal będzie ciekawy wraz z kolejnymi odcinkami.

UPDATE: Master of None 8,5/10. Realizacja trochę kulawa - brakuje mu szlifu, by czasem nie znikała "magia kina", ale za to podwyższam ocenę o pół oczka, bo zakończenie 2. sezonu było świetne, podobnie jak moje lewe serduszko się radowało na aktywne i szczere poruszanie wielu tematów, na które kino raczej milczy, idealizuje albo wrzuca niepotrzebny patos, pokroju "przymuszanie dzieci do religii", "homoseksualizm w mniejszościach etnicznych", "styl myślenia i konsumpcyjny sposób życia millenialsów", "baby boomerzy emigracji - perspektywa i problemy". Co do finału - sam byłem parę lat temu w podobnej sytuacji, jak główny bohater, tylko na "mniejszą skalę" i dotąd nie spotkałem równie wiarygodnego przedstawienia "instant crush" (nawiązując do utworu Daft Punk) w żadnym filmie czy serialu. Świetnie dobrana Włoszka do roli.
« Ostatnia zmiana: 14 Lip, 2017, 17:26:15 wysłana przez gizmi7 »