to skoncentrowałbym się na tym żeby zostać japiszonem i siedziałbym teraz w moim dwupoziomowym apartamencie patrząc na pińcetcalową plazmę albo odpalał swojego nowiutkiego Saaba i ruszał do jakiegoś obrzydliwie snobistycznego klubu na balety. A może gdybym uwierzył w to, że mam wystarczającą siłę przebicia jako muzyk, to wciągałbym teraz koks z jakimiś celebrytami...
wtedy dopiero bys narzekal, mialbys najwiecej postow w tym temacie