No biedni Ci mięsożerni faceci (najlepiej biali). 10 tysięcy lat cywilizacji ucisku. Wegańskie Feministki, dajcie żyć!
Ponieważ mamy tu 2x kulą w płot, w tym niefajną sugestię rasistowską, to stwierdziłem, że potrzebne są dwa słowa, żebyśmy się rozumieli. To zapodajmy drugi raz w stół.
Weganie - nic mi do tego, niech każdy sobie nie je czego chce, nawet gówna!
Ale chodzi mi o pyszałkowatość tych osób, która w całym internetowym świecie weszła już w memy i parodiujące filmiki. Nie musisz pytać ilu jest wegan na imprezie, już tylko gorzej (dla otoczenia!) być studentem prawa. Sami sobie i to nie tylko lokalnie na to zapracowali. Trudno z zasady mi traktować takie osoby poważnie. Już pomijam fakt, że zachowujące anonimowość badania w Londynie wykazały, że jak nikt nie patrzy to 30% z nich (nie 3!) "wpierdala mięso", jak mawia klasyk.
Feministki: a, to chodzi o te osoby, co ryczą po kontach, że gdzieś tam pandy giną, piesek się wałęsa bez opieki, zbierają setki tysięcy euro na ratowanie umierającej Kasi, a potem jadą do Czech się wyskrobać? Powiedzmy, że nadal załóżmy jeszcze, że ewentualnie ok... Ale chwalić się tym? Ostatnio żona wracała pociągiem i podpity typ stanął i ogłosił, że wyszedł z ZK po trzech latach i prosi na tanie piwo. Ten mniej więcej poziom. Ludzie, którzy pieją o tolerancji, konieczności akceptacji poglądów, a nie tolerują
absolutnie żadnych innych poglądów, niż ich własne, w dodatku wmawiając rzeczy, których nie powiedziałeś? Wdałem się ostatnio w dyskusję z grupą tychże i myślę, że łatwiej dotrzeć do Macierewicza. Nawet porządnie nie mogą być same sobą, bo... już dwa razy kobietą roku został facet!
Współcześni faceci: bitch please. Tyle powiem. Pominę drastyczne szczegóły.
Niewolnictwo: ono i feudalizm nie jest domeną białych, miało miejsce w każdej rasie.
Rasizm i nacjonalizm: jestem przeciwny temu w każdej formie i natężeniu. Co jest całkowicie oczywiste, dlatego czasem pozwalam sobie na puszczanie oka. Po prostu wystarczy znać mnie trochę dłużej. Ew. zagadać na poważnie. Rodzice, filmy typu "Mississippi w ogniu", książki o tym, jak jeszcze w latach siedemdziesiątych w Teksasie zabijano autostopowiczów za długie włosy, a już za inną rasę nie wspominając. Wizyty w obozach koncentracyjnych spowodowały, że nie żartuję o Żydach, a lista 100+ zbrodni UPA na narodzie polskim dała mi taką traumę i ciągłe i nagłe nawroty obrazów, że coraz częściej myślę o terapii. Wszystkiego niestety nie ułatwia to, że znani mi ludzie, którzy
faktycznie zaczęli mieszkać w społeczeństwach wielokulturowych i mieć codziennie styczność z tymi ludźmi przestali być aż-takimi nie-rasistami...
Patrioci: na dziś są to dla mnie debile, których się boję i nie mam kompletnie szacunku. W koszulkach z godłem drą się o walce z Żydami pod hasłem Bóg, Honor, Ojczyzna. Po pierwsze tenże Bóg wybrał Izrael na swój naród i kto go ruszy będzie przeklęty. Po drugie: boją się tych może 20 tys., które zostały w Polsce, serio?? To w samym Pruszczu jest już podobno 10tys. Ukraińców. Tylko, że do nich nie fikną nasze zasrańce. Trzecie: sobie myślę: znasz debilu narodowcu choćby jednego Żyda? I nawet jakby co, to nie sprząta klatki, czy jakie są zarzuty? Gdzie jest konieczność walki z ich "władzą" w Polsce? Siedzą w rządzie? Mediach, urzędach, na policji? Kuźwa, kraj, w którym najmniej jest innostrańców ze wszystkich krajów w Europie! A najgorszy odłam to ten u władzy. Bo sączą to w społeczeństwo, pozwalają tolerować, umarzają sprawy, blokują ustawy np. o mowie nienawiści.
Szacunek: tyle się pieje o szacunku, przewija się to, że domagają się go jedni dla siebie, inni dla innych. A tak naprawdę szacunku nie ma za grosz! Tzw. pat-ryj-oci kogo tak naprawdę szanują, gdzie mają Honor? Mam dzieciaki w wieku szkolnym: myślicie, że szanuje ktoś nauczycieli? Jak gówniarz ma problem z nauką, to nie do niego są pretensje, tylko so nauczyciela. Myślicie, że jak wchodzę z Młodym do szatni, to ktoś z jego ziomków z klasy powie dzień dobry? Ale to nie ich wina, tylko ich rodziców! Jak można wymagać kultury od dzieci, jak dorośli zachowują się jak świnie? Powszechne przeklinanie w miejscach publicznych starych i młodych. Jakiś czas temu jeden smark, z 10 lat, stoi za mną dosłownie parę kroków i bluzga do koleżanek. Oczywiście zwróciłem mu uwagę, to jeszcze próbował jakichś dyskusji. W kinie: zawsze znajdzie się jakiś "mądry", którego musi być słychać! Dlatego chodzę do kina już wyłącznie na głośne produkcje (efekty, wybuchy), żeby nie musieć słyszeć komentowania, wpierdzielania chipsów, odbierania telefonów. I nagminne są sytuacje, że rodzina wychodzi z seansu i zostawia po sobie totalny syf z popcornu i całej reszty na podłodze i siedzeniach. I taki rodzić bachorom nic nie powie. Kiedyś nie do pomyślenia. Mojego młodego nie puszczę póki po sobie nie zostawi porządku.
Jesteśmy społeczeństwem, które ma natychmiastowy dostęp do całej wiedzy ludzkości i ludzie cały czas i wszędzie siedzą z mordami w telefonie. I mają 24/7 odpalone komunikatory i neta. I co? I to, że mamy do czynienia ze społeczeństwem durnym, które nie ma pojęcia o podstawowych sprawach, które ma totalne braki w elementarnej wiedzy. I jeszcze co? Czuje się samotne. Mając po kilkuset przyjaciół. Na fejsie oczywiście! Nigdy w realnym życiu tylu nie miałem. Zazwyczaj jednego. I wart był więcej, niż te setki. Nieumiejętność rozmawiania. Dziś sztuka rozmowy wymarła - tryb dokonany. Jak słyszę jak wyglądały tegoroczne imprezy typu osiemnastka (bo akurat córka jest na bieżąco), to tylko płakać. Laski siedzą - ale w telefonach. Słyszałem to przerażenie przy zamawianiu pizzy, że "tam nie można zamówić przez internet, trzeba zadzwonić i porozmawiać". Tak, jak pierdzielone zwierzęta!
Albo widzę, idą cztery nastolatki ulicą - każda pardą "ryj w telefonie". Jesteście już ze sobą, ale to coś dzieje się najwyraźniej gdzie indziej?! Widziałem teraz jeden z tych programów o gotowaniu: zaprosili zwycięzców z 4 poprzednich lat. Jak to jest, że tylko (o dziwo) najstarsza zwyciężczyni zrobiła to, co niby oczywiste stając się takim autorytetem kulinarnym: otworzyła knajpę? A (o dziwo) najmłodszy ze zwycięzców pochwalił się... ile ma lajków
Jacek Dukaj już w 12 lat temu napisał książkę o tym, że kiedyś w całości przeniesiemy się w wirtual. Lem zapodał już deczko o tym nieco wcześniej, w 1964 w "
Summa technologiae", potem Philip K. Dick w połowie swoich książek. I to jako technologię doceniam, bo może nam pozwolić stać się nieśmiertelnymi. Ale ze społecznego punktu widzenia, to choćby tylko każdy z tychże autorów przed tym przestrzegał.
Wrzućcie sobie jeszcze jakiś artykuł o tzw. millenialsach. Ile toto naprawdę potrafi, a jakie ma wymagania. I co w związku z tym już niedługo trafi się w udziale przyszłym pracodawcom. Tylko dla ludzi o silnych nerwach.
Nie mam telewizji - szczególnie teraz to konieczność - ale jak nagle dopadnie mnie jakiś program i te reklamy to mam jeden wniosek: staliśmy się społeczeństwem idiotów. I już chyba wszystko jest pod to robione. Seriale, programy gdzie na offie uczestnik musi tłumaczyć co właśnie powiedział, muzyka popularna (to, co było 15-20 lat temu popeliną i obciachem teraz brzmi jak arcydzieła), poziom dziennikarstwa. To, że i tak nikt tego nie czyta, to wcale nie dobrze, teraz zamknięto wydania papierowe dwóch kolejnych gazet w Polsce. Czytelnictwo to w ogóle jakiś wyraz z dupy, dosłownie nie ma o czym wspominać... Wybory w Stanach: czy w ćwierć miliardowym kraju
naprawdę musiało stanąć na takim wyborze, między dżumą a cholerą? Angole się tylko ucieszyli, bo spadli na drugie miejsce w rankingu idiotów roku ze swoim Brexitem... Inna sprawa, że przy "normalnym" liczeniu głosów ponad 60% by miała Klintonowa. Pan Przeszczep 4 lata temu narzekał na ten system, teraz jak wygrał już jest spoko... Albo w pierwszym wystąpieniu odwołał zrobienie prawie wszystkiego, na czym wygrał wybory. U nas to samo, rok minął i do dziś nie ma ustawy o frankach i raczej nie będzie. Durne społeczeństwa mądrze nie wybiorą.
I ostatnie: nabzdyczenie, brak pokory i brak dystansu. Obrażanie się wszystkich na wszystkich. Jakoś tak od 2014 to odczuwam. Nie pojedziesz spokojnie żartem o weganach, feministkach, gejach, innowiercach, kimkolwiek. Nawet nasze forum chyba nie wyobraża sobie powrotu do czasów symulowanego gejowanka, co było urocze...
W związku z tym nawet stwierdziłem, że muszę się profilaktycznie samo-ocenzurować przed wysłaniem...
To nie są tylko moje wnioski. Na każdy ten temat ktoś już coś napisał, czy walnął satyrą lub memem. To nie jest narzekanie na jakieś pokolenie, nie musiałem mieszkać w pudełku na buty i jeść gorącego popiołu. Bo stare pokolenia też w tym wszystkim idiocieją, swoim dzieciom nie przekazują szacunku do drugiego człowieka, manier, bo i nieraz skąd. To podsumowanie tego, co zdążyłem zaobserwować w zakresie jednego tylko życia. A nawet ostatnich 20 lat. Zmian społecznych, z których proszę mi wskazać jedną na lepsze. To smutne, a raczej straszne. Technika pędzi na przód i przynosi nam wspaniałe rzeczy i rozwiązania. I co my z tym robimy?